W naszym kraju parę lat temu rozgrywki ligowe zorganizowano jak Pan Bóg przykazał. Rząd wyszedł z założenia, iż nie może być tak, żeby wszystkie trofea zgarniały kluby najbogatsze, zatrudniające najlepszych menadżerów, trenerów i graczy.
Od sezonu 2000/2001 wprowadzono regulacje mające na celu wyrównanie szans wszystkich klubów, tak, żeby drużyny biedniejsze czy źle prowadzone, również przez cały sezon grały o coś. Regulacje te, mówiąc w skrócie, polegają na tym, że co trzy kolejki tabela jest korygowana w ten sposób, iż ujmuje się punkty zespołom, które zebrały ich najwięcej, a dodaje się drużynom o najskromniejszym dorobku. Jeden z przepisów mówi o tym, że drużyny plasujące się w pierwszej trójce po kolejce szóstej, dwunastej, osiemnastej itd. (liczy się co sześć kolejek) nie mogą mieć przyznawanych dodatkowych punktów po trzech kolejkach licząc od tej, po której zajmowały jedno z trzech pierwszych miejsc, choćby nawet w tych trzech rundach przegrały wszystkie mecze.
System skutkuje tym, że świetni, bardzo dobrzy i dobrzy zawodnicy już dawno uciekli pracować w klubach zagranicznych. Drużyny nie przykładają się do walki o zwycięstwo, gdyż regulamin w żaden sposób nie premiuje najlepszych zespołów, a wręcz je karze. Różnica bramek w ogóle nie jest brana pod uwagę, a po ostatniej kolejce tabela korygowana jest w ten sposób, że wszystkie teamy kończą sezon z takim samym dorobkiem punktowym. Mistrzem kraju zostaje co roku inny zespół – zgodnie z kalendarzem opracowanym przez rząd; działa to mniej więcej tak, jak ta prezydencja, która w Unii Europejskiej przełazi po kolei z państwa na państwo.
Nasze drużyny od roku 2001 nigdy nie zagrały w żadnym z międzypaństwowych pucharów, bo dostają regularny wpierdol już w preeliminacjach.
Jaki zatem zysk z takiego systemu i czy w ogóle jest jakiś zysk? Otóż jest i to największy z możliwych, a polega on na tym, że u nas rozgrywki prowadzone są zgodnie z zasadami sprawiedliwości społecznej, a cała ta liga to jedna wielka szczęśliwa i wesoła społeczność, w której nie uświadczysz ani jednej zatomizowanej jednostki.
Od sezonu 2000/2001 wprowadzono regulacje mające na celu wyrównanie szans wszystkich klubów, tak, żeby drużyny biedniejsze czy źle prowadzone, również przez cały sezon grały o coś. Regulacje te, mówiąc w skrócie, polegają na tym, że co trzy kolejki tabela jest korygowana w ten sposób, iż ujmuje się punkty zespołom, które zebrały ich najwięcej, a dodaje się drużynom o najskromniejszym dorobku. Jeden z przepisów mówi o tym, że drużyny plasujące się w pierwszej trójce po kolejce szóstej, dwunastej, osiemnastej itd. (liczy się co sześć kolejek) nie mogą mieć przyznawanych dodatkowych punktów po trzech kolejkach licząc od tej, po której zajmowały jedno z trzech pierwszych miejsc, choćby nawet w tych trzech rundach przegrały wszystkie mecze.
System skutkuje tym, że świetni, bardzo dobrzy i dobrzy zawodnicy już dawno uciekli pracować w klubach zagranicznych. Drużyny nie przykładają się do walki o zwycięstwo, gdyż regulamin w żaden sposób nie premiuje najlepszych zespołów, a wręcz je karze. Różnica bramek w ogóle nie jest brana pod uwagę, a po ostatniej kolejce tabela korygowana jest w ten sposób, że wszystkie teamy kończą sezon z takim samym dorobkiem punktowym. Mistrzem kraju zostaje co roku inny zespół – zgodnie z kalendarzem opracowanym przez rząd; działa to mniej więcej tak, jak ta prezydencja, która w Unii Europejskiej przełazi po kolei z państwa na państwo.
Nasze drużyny od roku 2001 nigdy nie zagrały w żadnym z międzypaństwowych pucharów, bo dostają regularny wpierdol już w preeliminacjach.
Jaki zatem zysk z takiego systemu i czy w ogóle jest jakiś zysk? Otóż jest i to największy z możliwych, a polega on na tym, że u nas rozgrywki prowadzone są zgodnie z zasadami sprawiedliwości społecznej, a cała ta liga to jedna wielka szczęśliwa i wesoła społeczność, w której nie uświadczysz ani jednej zatomizowanej jednostki.
7 komentarzy:
Kiedyś napisałem wariację na temat:
http://zakopane1973.salon24.pl/48930,index.html
No, liga to dobry przykład. W ogóle np. taka Marion Jones powinna biegać w ołowianych butach:-)
pozdr.
Andrzej-Łódź
Jak w soczewce...
Zapomniałem, ze ty w czwartki śpisz. Ale co tam, jutro se przeczytasz.
Leciał z godzine temu South Park. Ta kreskówka. I jest taka akcja- rodzice robią sobie bibkę, bo w nocy ma byc deszcz meteorytów. Łoja poncz a dzieciaki bawią się gdzieśtam.
Nagle pod dom podjeżdżają chłopaki z ATF, to ta jankeska agencja od kontroli wódy, fajek, broni i narkotyków- czyli takie amerykańskie CzeKa. I something im sie pojebałos, bo okrązają chałupę z ta balangą w środku w przeświadczeniu, że w środku jest sekta, która ma zamiar popełnić zbiorowe samobójstwo przy tych meteorytach spadających. I dzienikarz sie pyta szefa operacji- co macie zamiar zrobić?
A on na to- powstrzymamy ich, chocbyśmy ich mieli wystrzelać do nogi.
Hardcore, nie?
Trochę to niby offtopic, ale w sumie nie do końca, bo wszak piszemy w kółko o tym samym- o skurwysynach, którzy chca nam robic dobrze, za nasza kase wbrew naszej woli.
Kiedyś napisałem takiego króciaka- ze załóżmy, że ja ZUSu nie płace, wywalam pisma do kosza, wreszcie przychodzi komrnik, którego szczuje psami, przyjeżdża psiarnia, ja bronie swojej chaty i oni mnie zabijają. I czynia to po to, bym przypadkiem nie popadł w biedę na stare lata.
Chybabym polubił tych chłopaków, co ten South Park robią. Moze to jest jakis pomysł, by u nas taka kreskówkę zrobić, kurrrewsko niepoprawna politycznie. Pytanie, czy jakiś telewizor by to puścił?
Pozdro
Nicpoń
> Nicpoń
No śpię w czwartki, ale nie w każdy czwartek, bez przesady :-)
Taka kreskówka byłaby super, ale nie wiem, jaki telewizor by to puścił. Z tą polityczną poprawnością i niepoprawnością to jest różnie. Zapewne niektóre telewizory, czy chociaż jeden, puściłyby kreskówkę niepoprawną politycznie gdyby np. było to nalewanie się z działalności organizacji pedalskich, tym bardziej, że jak się okazało nie ma zakazu dyskryminowania mniejszości :-) Inne telewizory nie puściłyby żadnej niepoprawnie politycznej kreskówki. Natomiast myślę, że żaden telewizor nie puści niczego, co godzi w rzeczy takie jak przymus ubezpieczeń, cholerne podatki itd. Nie po to są KONCESJE, żeby ludzie zakładali stacje telewizyjne, czy radiowe, i puszczali co im się podoba :-)
Pozdro.
Tak właśnie cos mnie się zdaje, że nie po to sa te koncesje. Taki jeden mój kumpel pisze scenariusze do róznych tam seriali telewizornianych (do tych władców much- czy jak sie to pisze, też kiedyś pisał, czy nadal, to nie wiem) dostał jakis czas temu propozycje pisania textów do kreskówki 3D takiej politycznej. Że gdzies tam pod sejmem jest piwnica i w tej piwnicy spotykają sie posłowie i cos tam sobie gaworzą. I to miał być taki fest niepoprawny serial. No a wyszło jak zwykle- Giertych do wora a wór do jeziora. No i kumpel sie wymixował z tego po 2 odcinkach.
http://qatryk.pl/co-to-znaczy/ :D
chodziło o to http://www.youtube.com/watch?v=CyOcPB3eiW0
bo widze ze nie działa to co było u mnie na stronce.
Prześlij komentarz