statsy

sobota, 18 kwietnia 2009

Zadaj pytanie swojemu kumplowi

Ludzie bardzo często zamiast używania jasnych pojęć, posługują się rozmaitymi wytrychami, co powoduje, że jeden gada o niebie, a drugi o chlebie. Ma to ten dobry skutek, że pozwala prowadzić kilkudniowe dyskusje na blogach, natomiast w żadnym razie nie posuwa sprawy do przodu. Wczoraj u Terlikowskiego rozmawialiśmy m.in. o własności i jeden bloger, admirator państwa, napisał, że władza państwowa ma prawo w imię dobra wspólnego ograniczać prawo użytkowania własności prywatnej. Na co odparłem, że ograniczanie prawa użytkowania własności prywatnej to nic innego, jak zmuszanie do określonego zachowania się. Takie przykłady można mnożyć w nieskończoność.

Dobry tekst na ten temat napisał Stefan Molyneux (A Forced Marriage, A False Freedom. W tłumaczeniu polskim: Małżeństwo z przymusu, fałszywa wolność. - wisi na liberalis.pl tutaj). W tekście idzie właśnie o to, że jakby tak zacząć gadać rzetelnie, to sprawy pokażą się w świetle, w jakim dotąd mało kto je widział. Molyneux pisze:

Jeśli więc zatem kiedykolwiek ktoś powie ci, że popiera inwazję na Irak, wystarczy, że zadasz mu jedno proste pytanie:
– Czy wolno mi nie zgodzić się z tobą?
Jeżeli nie wolno ci się z nim nie zgodzić, nie jesteś wolny, więc twój rozmówca nie może twierdzić, że twoje swobody są chronione. Tak naprawdę rozmowa z nim nie ma sensu.
Jeżeli wolno ci się z nim nie zgodzić co do inwazji, z pewnością masz wtedy prawo jej nie finansować! Jeśli jesteś zmuszony do finansowania jej niezależnie od twojej opinii, w rzeczywistości oznacza to, że nie wolno ci się nie zgadzać.

Mnóstwo ludzi nie rozumie, że w informacji: rząd wspomógł banki kwotą 500 miliardów, najważniejsze jest to, iż rząd zabrał 500 miliardów ludziom, którzy pracują. Mnóstwo ludzi uważa, iż wolność polega tylko na tym, że na ulicach mogą odbywać się parady homoseksualistów, że w galeriach można wystawiać dzieła artystyczne w postaci genitaliów zawieszonych na krzyżu i że kiedy Zyzak napisze książkę o Wałęsie to jedynymi konsekwencjami tego faktu mogą być kontrola Uniwersytetu Jagiellońskiego i rozwalanie IPN-u, natomiast nikt nie zabije Zyzaka, ba! - nikt Zyzaka nawet nie wtrąci do lochu.* Mało kto kuma, że, jak pisał Ludgwig von Mises, wolność i swoboda zawsze oznaczają wolność od interwencji policji. W naturze nie ma takich rzeczy jak wolność i swoboda. Istnieje tylko nieugięta stałość praw przyrody, którym człowiek musi się bezwarunkowo podporządkować, jeśli w ogóle chce osiągnąć jakieś cele.

Dalej idzie wywód nieco mniej przyjemny dla libertarian, ale też mało przyjemny dla miłośników Wohlfahrtsstaat (natomiast przyjemny dla zwolenników Rechtsstaat). Kto chce, niech sobie poczyta Planowany chaos.

Cały kłopot polega na tym, że dzisiejsi władcy wmówili ogłupiałej publiczności, iż publiczność ma jakieś określone prawa, które jej się należą jak psu zupa. Co więcej, dzisiejsi władcy dokonali nawet tego, że publiczność jest święcie przekonana, iż warunkiem koniecznym do posiadania tych praw jest oddanie się w niewolę. Nie wierzycie, że tak jest? No to zaproście dzisiaj do knajpy w wielkim mieście jakiegoś młodego, wykształconego kumpla i, posługując się tekstem z Molyneux, zadajcie kumplowi takie pytanie: - Waldek, jak myślisz, czy my jesteśmy wolnymi ludźmi żyjącymi w wolnym państwie, czy też żyjemy w państwie, które wtrąci nas do lochu za każdym razem, kiedy się z nim nie zgodzimy?

----------------------------------------

*
W książce Przygody idei Alfred North Whitehead pisze:

Niestety, pojęcie wolności zostało spustoszone przez pełne życzliwości literackie traktowanie go. Zostało ono zawężone do obrazu pogrążonej w myślach osoby, gorszącej swoje pokolenie. Gdy myślimy o wolności, jesteśmy skłonni ograniczać się do wolności myśli, wolności prasy, wolności wyznania religijnego. Jest to kompletna pomyłka. Literacki wyraz wolności sprowadza się głównie do ozdóbek. W rzeczywistości podstawową potrzebą jest wolność działania.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Zastanawia mnie kwestia czym/kim jest to państwo? Jaka jest jego faktyczna struktura? Skąd biorą się ludzie i co się z nimi dzieje, że stają się częścią systemu, państwa, budując je jednocześnie? Zastanawiające.
Oczywiście jest odpowiedź, że Państwo to my. Ale w takiej sytuacji nie powinniśmy chyba przepraszać za Jedwabne, powinniśmy natomiast przeprosić za żółte kartki Tomasza Hajty?
pozdr.

Anonimowy pisze...

Założyłem tutaj konto i chyba zacznę robić jak Ty. Wczoraj męczyłem się 3 godziny aby zrobic wklejkę z worda a i tak się nie udało zrobić tego porządnie. A dziś zerknąłem jak to pójdzie tutaj - pyk! I jest.
S24 to żenada.
pozdr.

wyrus pisze...

>Andrzej-Łódź

To prawda, salon24 to syf. Zupełnie wszystko się rozjebało. A tu fajnie jest; bardzo się cieszę, że dwa lata temu założyłem tu bloga. Poza wszystkim innym - nie wbijają tu jakieś pandady i inne złodziejskie majory, więc można rzetelnie pogadać. Z podniecania się statystykami wejść wyrosłem już dawno temu, więc blogspot i osobny blog są rozwiązaniem najlepszym.

Pozdro.

p.s. Świetnie zapowiada się ten Twój cykl o Łodzi. Brawo Doktorze!!!

:-)))

wyrus pisze...

>Andrzej-Łódź

W kwestii tego, że państwo to my - oto fragment z 'Buntu mas" Jose Ortegi y Gasseta:

***Masa powiada: "Państwo to ja", a to jest całkowitym błędem. Państwo jest masą jedynie w tym sensie, w jakim można powiedzieć o dwu ludziach, że są identyczni, ponieważ ani jeden, ani drugi nie ma na imię Jan. Współczesne państwo łączy z masami jedynie ich anonimowość.***

Pozdro :-)

djans pisze...

Jak napisałem pod tekstem Terlikowskiego: prawdziwe wolnościowe państwo może istnieć tylko wówczas, jeśli prawo tworzone jest tam zatwierdzeniem w powszechnym referendum, a decyzja podejmowana jednogłośnie.

Każde inne państwo w jakimś stopniu zawsze kogoś zniewala dla własnego, nie wspólnego dobra. Uświadomiona konieczność, z która się nawet można pogodzić - owszem, ale to nie wolność.


Oczywiście zupełnie inna gadka, czy wolnościowe państwo ma szansę przetrwać i czy wobec tego krytyka każdego niewolnościowego jest rozsądna.

Pozdro