Wil Huygen, taki jeden holenderski autor piszący o skrzatach, w książce Skrzaty, będącej efektem dwudziestoletnich badań, jakie Huygen prowadził nad skrzatami, pokazał, gdzie skrzaty mieszkają. Tu jest pokazane, gdzie skrzaty mieszkają w Europie (kliknijcie na fotki, to się fajnie powiększą):
a tu mamy dokładną mapę pokazującą, gdzie skrzaty żyją w Polsce:
Dla ciekawości - oto, jak w równych krajach mówią na skrzaty: w Holandii - Kabouter, w Iranaldii - Imp albo Goblin, w Norwegii - Tomte albo Nisse, w Szwecji Tomtebisse albo Nisse, W Rosji Domovoj, na Węgrzech - Mano i w Finnaldii - Tonttu.
Huygen imponuje erudycją w swojej dziedzinie, między innymi znakomicie wypunktował Wilhelma J. Wunderlicha, który w dziele De Hominibus Parvissimis [O najmniejszym spośród ludzi] z roku 1520, jakkolwiek podaje mnóstwo interesujących wiadomości na temat skrzatów, to jednak popełnia wiele błędów, między innymi permanentnie myląc skrzaty z chochlikami.
Książka kończy się sceną, w której autor żegna się ze skrzatem Tomte Haroldsonem, który ma trzysta dziewięćdziesiąt siedem lat:
I powoli wspinał się dalej. Serca nasze ogarnął bezbrzeżny smutek.
Przy starym świerku odwrócił się jeszcze i podniósł rękę, tym razem na pożegnanie. Pokiwał lekko głową i uśmiechnął się, po czym zniknął na drugim zboczu wzgórza.
I wszystko zniknęło, tak jak milknie nagle stara piosenka. Znów byliśmy zwykłymi śmiertelnikami. Już wstawał dzień.
W tym momencie zrozumieliśmy, gdzie jesteśmy: na polu z lnem, niecałe pół godziny drogi od domu.
Huygen imponuje erudycją w swojej dziedzinie, między innymi znakomicie wypunktował Wilhelma J. Wunderlicha, który w dziele De Hominibus Parvissimis [O najmniejszym spośród ludzi] z roku 1520, jakkolwiek podaje mnóstwo interesujących wiadomości na temat skrzatów, to jednak popełnia wiele błędów, między innymi permanentnie myląc skrzaty z chochlikami.
Książka kończy się sceną, w której autor żegna się ze skrzatem Tomte Haroldsonem, który ma trzysta dziewięćdziesiąt siedem lat:
I powoli wspinał się dalej. Serca nasze ogarnął bezbrzeżny smutek.
Przy starym świerku odwrócił się jeszcze i podniósł rękę, tym razem na pożegnanie. Pokiwał lekko głową i uśmiechnął się, po czym zniknął na drugim zboczu wzgórza.
I wszystko zniknęło, tak jak milknie nagle stara piosenka. Znów byliśmy zwykłymi śmiertelnikami. Już wstawał dzień.
W tym momencie zrozumieliśmy, gdzie jesteśmy: na polu z lnem, niecałe pół godziny drogi od domu.
5 komentarzy:
Sam nie wiem: w irladzkich górach znjadują się przydrożne ostrzeżenia - Leprechaun crossing - czyli uwaga! przechodzące krasnale.
pozdr.
http://scrapetv.com/News/News%20Pages/Everyone%20Else/images-3/leprechaun.jpg
To mówisz, Wyrusie, że ów Huygen pracował nad tematem 20 lat?....
Podziwu godna wytrwałość, zapewne powiązana z pasją.
Ale to dobrze, że on to napisał, bo można się czegoś pożytecznego dowiedzieć. Dziś rano, kiedy otworzyłem drzwi do domu, do środka wparowała moja suka, potężny owczarek niemiecki. Coś mocno przestraszona. Myślę sobie: ani chybi skrzaty na działce! Ale teraz zajrzałem na mapkę i widzę, że na moich terenach (Sochaczew) skrzaty nie występują. No i mam problem... Niestety, nie znam mapy z zasięgiem występowania chochlików, a być może taka mapa wyjaśniłaby sprawę.
Pozdrawiam.
Jajcenty,
działeczkę też mam "w okolicy" Sochaczewa:)
Smootny,
A gdzie konkretnie, jeśli wolno? :-))
Prześlij komentarz