statsy

piątek, 4 grudnia 2009

Tak to się robi

W TVP INFO pokazali materiał o tym, jak to w jakiejś wiosce sołtyska wymyśliła, żeby ludzi zrobili ściepę i naprawili tory kolejowe, bo są popsute i pociągi jeżdżą powoli, a i to nie całą trasą, którą mogłyby jeździć i którą kiedyś jeździły. W efekcie ludzie mają kłopoty, bo np. dzieciaki nie mogą dojechać pociągiem do szkoły, tylko muszą się przesiadać na autobus. Na naprawę torów trzeba zebrać jakieś 300 tysiaków zyli.

Ten gościu, który nakręcił tę wstawkę powiedział na koniec, że zobaczymy, czy ludzie uzbierają te 300 tysiaków, a w ogóle to taka akcja kojarzy się z czynem społecznym, czyli z reliktem minionej, komuszej epoki. Pomyślałem sobie, że najgorsze jest nie to, że ludzie są gnębieni przez socjalistyczne państwo na wszystkie sposoby (albo jeszcze nie na wszystkie), ale to, że wielu ludzi nie wie o tym, że są gnębieni. Najgorsze jest to, że ludzie mają umysły przeżarte komuszym ideolo. To, że lokalna społeczność potrafi się skrzyknąć w ważnej dla siebie sprawie, że potrafi coś ustalić, zebrać kasę, zrobić coś pożytecznego, jest rzeczą najnormalniejszą pod słońcem, ale ten gościu z tv tego nie kuma. Dla niego to, że ludzie się organizują, razem coś robią, to czyn społeczny, relikt minionej epoki. I jeszcze sieje miazmaty przez ten swój państwowy telewizor, działając na określonym odcinku, żeby już pozostać przy terminologii z minionej epoki. Właśnie tak, przez takie gadki, pomału, pomału zniewala się ludzi, odbiera się im inicjatywę, przyzwyczaja się ich do bycia niewolnikami systemu. Właśnie tak to się robi, po kawałku, bo, jak stwierdził David Hume, rzadko kiedy całą wolność traci się od razu.

17 komentarzy:

marta.luter pisze...

Wyrusie,
Zgadzam się z Tobą ,że nie należy zniechęcać ludzi do przejawiania inicjatywy.
Zgadzam się Redaktorem TVInfo,że przypomina to czyny społeczne z czasów Komuny.
Wtedy ludzie robili za darmo różne rzeczy za innych,których obowiazkiem było to robić,bo brali za to pieniądze.
W tym przypadku,gdyby ci ludzie zdecydowali się na własny koszt wyremontować jakiś odcinek torów,to powinni później wystawiać
rachunki kolei,za korzystanie z tego fragmentu trasy.
Wówczas byłoby po Bożemu:)
Pozdr

wyrus pisze...

>marta.luter

"Zgadzam się Redaktorem TVInfo,że przypomina to czyny społeczne z czasów Komuny."

A ja się nie zgadzam. "Czyny społeczne" to były imprezy planowane, narzucane, coś jak teraz "sprzątanie świata", w którym muszą uczestniczyć dzieciaki chodzące pod przymusem do szkoły.

Pozdro.

marta.luter pisze...

Wyrusie,
Zgadzam się z Tobą,że czyny społeczne były narzucone odgórnie.
Pominąwszy dziennikarza,bo nie znam
jego intencji,nadal sądzę,że reperowanie torów kolejowych będących własnością kolei "nosi znamiona" czynu społecznego.
Gyby mieszkańcy jakiegoś domu zreperowali dziurawy chodnik ,na którym łamią sobie nogi ,który to
chodnik jest własnością spółdzielni,która bierze od ludzi czynsz,w którym to jest również opłata za porządne chodniki,powinni domagać się od
spółdzielni czy innej administracji
zwrotu kosztów.
Ordnung much sein!:))
Jakem marta.luter:)
Ps:Nie jestem pewna "niemiecczyzny"
ale mam tylko stary słownik po dziadku,z 1921 roku a ten drań (słownik) jest pisany szwabachą:))

Anonimowy pisze...

Wiesz, idąc tą drogą dojdziemy do wniosku, że publiczne zrzutki na operacje dla śmiertelnie chorych dzieciaków, na które wypięły się NFZ, MZ i w ogóle całe państwo, też "noszą znamiona".

Tak na marginesie, przez ostatnie kilka lat operacje przeszczepu płuc dzieciom chorym na mukowiscydozę fundował jakiś anonimowy biznesmen. Rok temu, przy milczeniu mediów, napisał do Kopaczowej, że tknął go mocno kryzys i na kilka lat zawiesza działanie (koszt jednej operacji to kilkaset złotych, facet sfinansował ich kilkanaście przez bodaj 5 lat - wszystkie wykonane w tym czasie w Polsce!). Wczoraj w tv widziałem jakiś zrozpaczonych rodziców proszących o pieniądze na taką właśnie operację u swojego, chorego na mukowiscydozę dziecka.

Nie ma nic bardziej obrzydliwego niż państwo, które popełnia takie rzeczy, rzygać się chce gdy widzi się takich pajaców w tv.

Ale istnienie takich biznesmenów czy w ogóle takich ludzi daje nadzieję, że pomimo indoktrynacji, pomimo krojenia takich rodziców z kasy tak, że potem im brakuje na operację dzieciaka, pomimo tego wszystkiego będzie się do czego odwołać, gdy to wszystko wreszcie trafi najjaśniejszy szlag.

Zresztą, wystarczy posłuchać dziś świątecznej licytacji na Trójce na rzecz dzieci z rodzinnych domów dziecka, pełno takich ludzi, pełno nas. Gitara Waglewskiego chodzi już, zdaje się, za 20 tys.

Może będzie dobrze.

pozdr.

Anonimowy pisze...

koszt operacji to kilkaset tysięcy złotych

:)

Anonimowy pisze...

Coś mi IE powycinał różne słowa:)

Ten komentarz był do marty.luter

marta.luter pisze...

Andrzej Łódź,
Domyśliłam się,że do mnie:)
Nie można mylić dobroczynności z
oczekiwaniem rzetelności w interesach i dotrzymywania umów.
Dobroczynność i różne fundacje pomagające ludziom istnieją nawet w
bardzo bogatych krajach,gdzie służby publiczne,transport i inne działają wzorowo.
Trochę demagogiczny ten Twój głos.
Ustawia mnie na pozycji osoby "bez serca" a przecież nie o biednych czy chorych dzieciach była mowa.

marta.luter pisze...

Andrzej Łódź,
Domyśliłam się,że to do mnie:)
Trochę demagogiczny ten Twój głos.
Nie pisałam o dobroczynności,tylko
o dotrzymywaniu umów i wywiązywaniu
się ze swoich obowiązków.
Dobroczynność istnieje również w krajach,gdzie służby publiczne,transport itp działają
wzorowo.
Nie jestem osobą bez serca.

Anonimowy pisze...

marta.luter

Czy ja wiem, czy demagogiczny? Przeskoczyłem parę przykładów pośrednich, żeby skrócić:)

Ale piszesz tak:
"Dobroczynność istnieje również w krajach,gdzie służby publiczne,transport itp działają
wzorowo."

Gdyby tak działały nie byłoby potrzeby dobroczynności. Sęk w tym, że nigdy tak działać nie będą. I dlatego ludzie zawsze będą rolowani.

Dziś załatwiałem jedną pierdołę w NFZ - u kolejno trzech babek. Chodziło o oddanie sprawozdawczego dokumentu, który sobie wymysliły, żebym stworzył i oddał. Gdybyś była ze mną i ich posłuchała, zgodziłabyś się ze mną, gdy piszę, że ten system nigdy nie będzie działać wzorcowo. Klony tego gościa, o którym napisał wyrus. To tylko nasze niedoinformowanie, gdy myślimy, że na Zachodzie jest całkiem inaczej.

Nie jest.

pozdr.

Anonimowy pisze...

A ja myślę, że kłopot jest w czyms innym, w tym, że tak łatwo oddaliśmy komuchom tzw. czyn społeczny.
Czym on bowiem jest? Normalnie? Ano normalnie jest oddolnym działaniem pro publico bono.
To postawa bardzo obywatelska i bardzo konserwatywna. Oznacza gotowość brania odpowiedzialności za dobro wspólne. Sprecyzuję- dobro wspólne rzeczywiste, takie jak wspólny chodnik, wspólny skwer, a nie kasy chorych czy podobne wynalazki.
To zrozumiałe, że po tym, co komuchy zrobiły z pojęcia tak szlachetnego, jak czyn społeczny, dzis jest trudno to sformułowanie zaakceptować. Konotacje itd.
Tyle, że my nie możemy czegoś takiego robić, bo to nas zubaża.
Odcinać się od komuny można na tysiąc sposobów, ale jak się robi coś społecznie, to nie ma co kombinować tak, żeby to nazwać po nowemu, typu oddolna inicjatywa, tylko wręcz trzeba walić na ostro- a jakże, czyn społeczny, dobrowolny!!!

;-)

wyrus pisze...

>Artur

"A ja myślę, że kłopot jest w czymś innym, w tym, że tak łatwo oddaliśmy komuchom tzw. czyn społeczny."

O to właśnie chodzi :-)) Ludzie przestali się troszczyć o swoje lokalne środowisko, przestali za nie brać odpowiedzialność, bo tym wszystkim ma się zająć państwo. I później są takie kwiatki, jak w tych dwóch wioskach oddzielonych rzeką, między którymi ludzie zbudowali sobie most, żeby nie zapierdalać ileś tam kilometrów do innego mostu, a teraz urzędasy każą im ten most...rozebrać, bo to samowolka budowlana jest :-))) To, że urzędasy nie podjęły żadnej decyzji w sprawie budowy mostu przez kilkanaście lat, to się nie liczy, to jest OK, ale jak se ludzie sami most zrobili, to oczywiśćie trzeba rozebrać :-)))

Pozdro.

wyrus pisze...

A tak w ogóle

A w ogóle, to byłyby niezłe jaja, jakby tak ludzie zaczęli urządzać sobie swoje miejsca po swojemu. Np. uznaliby, że sami będę decydować o tym, czy krzyże wiszą w klasach, gdzie sklep z wódką postawić i to blisko kościoła itd. To by rozwaliło system. Bo ten system nie cierpi różnorodności i nieprzewidywalności. Dlatego decyzje zamiast być podejmowane na coraz niższym szczeblu, zgodnie z zasadą pomocniczości, w dużej mierze będą podejmowane już nawet nie w Warszawie, tylko w Brukseli.

Pozdro.

Anonimowy pisze...

ciekaw jestem, na ile ludzie tak by sobie mogli?
Tzn., czy wystarczyłoby przejąc gminy i powiedzmy powiaty, zeby troche takiej samowolki moć wprowadzić?
Czy poziom gminy i powiatu jest wystarczający?

wyrus pisze...

>Artur

"Czy poziom gminy i powiatu jest wystarczający?"

Poziom gminy, nie mówiąc już o powiatach, to byłaby rewolucja :-)))

Czytałem kiedyś o takim jednym szeryfie w USA, który stosował specyficzne metody w swoim areszcie, na poziomie - co oni tam mają - chyba hrabstwa, co? No więc ten szeryf robił tak, że wszystkim tym rozbójnikom czy złodziejaszkom, których powsadzał, przez całą dobę, na okrągło, puszczał na cały regulator telewizję z programami religijnymi :-)) Nikt tego nie wytrzymywał, więc raz dwa facet poradził sobie z małą przestępczością :-))

Anonimowy pisze...

czyli co, Rydzykiem w przestępczość?
Mocne!

Piszesz- rewolucja- pytanie, czy faktycznie, czy ten szczebel gminno- powiatowy ma jakąkolwiek autonomię pozwalająca mu na normalizowanie tych biurokratycznych pierdół? Czy to może jest juz tak splątane, że kazdy twój ruch na dole jest z automatu blokowany od góry?
Ale jeśli gminy wystarczają, top może faktycznie warto się o nie pokusić?
Nie teraz, na te wybory jeszcze nie da rady. Ale na przyszłe?

marta.luter pisze...

Dwa razy odpisałam,bo wyglądało ,że nie poszło:) Sorry...

Oczywiście,że ludzie powinni się organizować i coś dla siebie razem
robić.Państwo czy inne firmy biorą
od nich pieniądze,czyli grabią ludzi nie wywiązując się ze swoich obowiązków.To jest dziadostwo ostatnie.
Czytałam niedawno rozmowę Mazurka
z Nowicką i dowiedziałam się,że tam
jest dobrze,gdzie jest dobrze gejom a państwo jest po to by o nich dbać.
Czy geje nie chorują,nie jeżdżą pociągami i nie chcą równych
chodników?
Do Andrzeja-Łódź: Znam NFZ.Lumpen-firma,zbiurokratyzowana i wredna.
Do Artura: Polskie przepisy paraliżują aktywność obywateli.Czytałam ostatnio Rolexa,który w paru punktach opisał polski system podatkowy i zapytał Anglików o opinię.Większość potraktowała to jak żart.Najfajniejsza była odpowiedź jednej kobiety,że "rząd by na to nie pozwolił":))

wyrus pisze...

>Artur

"Czy to może jest juz tak splątane, że kazdy twój ruch na dole jest z automatu blokowany od góry?"

Jest splątane, ale i tak można zrobić dużo. Natomiast to trzeba traktować po całości. Nie ma autonomii na dole? No to trzeba zrobić, żeby była.

Wieszam tekściora, takiego króciaka, o wojnie religijnej :-)))

Pozdro.