statsy

wtorek, 30 marca 2010

Wasilij Smysłow


Wasilij Smysłow (fotka stąd)


W 1981 roku Wasilij Smysłow nagrał tę pieśń:



W 1950 roku Smysłow chciał dostać się do Teatru Balszoj, żeby tam śpiewać barytonem, ale go nie przyjęli. No to skoncentrował się na graniu w szachy i w roku 1954 w meczu o tytuł mistrza świata zaatakował Michaiła Botwinika. Mecz zakończył się remisem, co oznacza, że Botwinik zachował tytuł. W roku 1957 Smysłow pokonał Botwinika +6 =13 –3 (6 zwycięstw, 13 remisów, 3 porażki) i został mistrzem świata. Tytuł stracił rok później przegrywając z Botwinikiem +5 =11 –7.

Oto zapis jednej z partii meczu w 1957 roku - Smysłow gra białymi:

1.e4 c5 2.Nf3 Nc6 3.d4 cxd4 4.Nxd4 Nf6 5.Nc3 d6 6.Bg5 e6 7.Qd2 a6 8.O-O-O h6 9.Be3 Bd7 10.f4 Rc8 11.Kb1 b5 12.Bd3 Ng4 13.Bg1 Nxd4 14.Bxd4 e5 15.Bg1 exf4 16.Nd5 Ne3 17.Bxe3 fxe3 18.Qxe3 Be6 19.Qa7 Bxd5 20.exd5 Be7 21.Rhe1 Qc7 22.Qxa6 O-O 23.c3 Bf6 24.Bxb5 Ra8 25.Qc6 Qb8 26.Qc4 Rc8 27.Bc6 Ra7 28.Qb3 Qc7 29.Re4 g6 30.Rf1 Be5 31.h3 Kg7 32.Rb4 Rf8 33.a3 h5 34.Ka2 Qd8 35.Qc2 f5 36.Qf2 Raf7 37.a4 g5 38.Rb5 g4 39.a5 f4 40.hxg4 hxg4 41.a6 1-0

Wasilij Smysłow umarł w sobotę, 27 marca 2010.

4 komentarze:

Jajcenty pisze...

Szachami bardzo się interesowałem, kiedy miałem 10-12 lat. Potem mi przeszło, niestety.
Dzisiaj żałuję, bo raz, że się czuję zubożony o wielką i kształcącą dziedzinę, a dwa - bo nie jestem w stanie pogadać przy niektórych postach u wyrusa.

Ale kiedyś, w czasie studiów, wygrałem partię ze swoim przyjacielem, który w szachy był najlepszy w naszej szkole średniej. Obaj byliśmy napici, a on miał do tego gorączkę, ale i tak jestem dumny z siebie do tej pory.

pzdr

marta.luter pisze...

Jajcenty,
Obaj byliśmy napici a on do tego miał goraczkę".
Jesteś pewny ,że graliście w szachy?
Pozdr

marta.luter pisze...

Wyrusie,
Wasilij Smysłow nie żyje. Świeć Panie nad jego prawosławną,zapewne,duszą.
"Tę pieśń ",którą z takim uczuciem
śpiewał Smysłow,pewien mój znajomy ,za komuny, od czasu do czasu,puszczał nocą z płyty na cały regulator.
Nikt , nigdy nie skarżył się na "zakłócanie ciszy nocnej".
Dawne , "dobre" czasy".
Ps: Trochę mam "wisielczy humor".
W najmniejszej mierze nie ma to nic wspólnego z Tobą:)

Pozdr

Jajcenty pisze...

Marta,
Oczywiście, że graliśmy w szachy :-)).
"Napicie" było nie za duże, takie w sam raz ;-)
Uczciwie chciałem przedstawić warunki, w jakich rozegrałem partię życia, a Ty mnie tak od razu za słowa łapiesz, no.... ;-)