statsy

środa, 28 kwietnia 2010

Bartoszewski. Non-fiction.






Książkę Kapuściński. Non-fiction. Artura Domosławskiego przeczytałem w którąś sobotę. Tom, bez bibliografii oraz indeksu nazwisk, liczy sobie 565 stron. Dobrze się to czyta. Nie jestem ekspertem w dziedzinie Kapuścińskiego, ale też u Domosławskiego nie znalazłem niczego, co w sposób istotny zmieniłoby moją wiedzę i Kapuścińskim. Nie wiem o co była cała ta afera z próbą powstrzymania druku czy sprzedaży książki.

W ostatnim numerze miesięcznika Książki. Magazyn Literacki. Krzysztof Masłoń pisze o książce Domosławskiego, o Kapuścińskim i o paru innych sprawach. I pokazuje Masłoń taką śmiesznostkę:

W reakcji na książkę Domosławskiego zdecydowanie więcej było emocji niż sensu. Rekord pobił Władysław Bartoszewski, który mówi szybciej niż myśli i nie czytając książki (sic!) obwieścił, że są edytorzy wydający przewodniki po burdelach, ale porządny człowiek wie, co o takich świństwach myśleć i nie bierze ich do ręki. Autorowi "1859 dni Warszawy" wypadło z pamięci, że sam wydaje książki nie gdzie indziej, tylko w tej samej oficynie, czyli - pozostając w klimacie - u tej samej burdelmamy.

O jakim wydawnictwie mówi Masłoń? Ano o wydawnictwie Świat Książki. Domosławski wydał tam książkę Kapuściński. Non-fiction. A Bartoszewski? A na przykład Powstanie warszawskie i Władysław Bartoszewski - wywiad rzeka.

Coś podobnego jak Bartoszewski, ma Tusk. Najpierw nalewał się, że tylko gościu bez prawka może ustawić przy drogach aż tyle radarów, a kiedy już wziął robotę premiera, raz dwa nastawiał tych radarów drugie tyle. Coś z tymi "Europejczykami" usilnie dążącymi do pojednania z Rosją jest nie tak. Ale co?

1 komentarz:

marta.luter pisze...

Wyrusie,
"Coś z nimi jest nie tak".
Pewnie ,że jest "nie tak".
Duszę gdzieś zgubili.Jak nie znajdą w porę ,będzie "płacz i zgrzytanie zębów" (choćby sztucznych):)
Pozdr