statsy

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Co rozumie Kasparow

W 1955 roku Jefim Geller grał mini-mecz o majstra ZSRR z Wasilijem Smysłowem, bo obydwaj podzielili pierwszy plac w turnieju finałowym. Mecz miał składać się z sześciu partii, ale wszystkie zakończyły się remisem, więc grano do pierwszego zwycięstwa. Siódmą partię czarnymi wygrał Geller i został majstrem. Ta partia szła tak:

1.d4 Nf6 2.c4 g6 3.Nc3 Bg7 4.e4 d6 5.f3 O-O 6.Be3 e5 7.Nge2 c6 8.d5 cxd5 9.cxd5 Ne8 10.Qd2 f5 11.h3 Nd7 12.g3 Nb6 13.b3 f4 14.gxf4 exf4 15.Bd4 Nd7 16.h4 Ne5 17.Bg2 Bd7 18.Bf2 Rc8 19.Nd4 Qa5 20.Rc1 Nc7 21.Rc2 Na6 22.O-O Nc5 23.Nce2 Qxd2 24.Rxd2 Nxe4 25.fxe4 f3 26.Nxf3 Nxf3+ 27.Bxf3 Rxf3 28.Bxa7 Rh3 29.Bf2 Be5 30.Nd4 Bg4

Mamy taką sytuację:



Diagram stąd.

I dalej poszło:

31.Be1 Re3 32.Bf2 Rxe4 33.Re1 Rxe1+ 34.Bxe1 Rc1 0-1

Geller opublikował analizę tej partii. W analizie tej nie uwzględnił możliwego ruchu 31. a4! Garri Kasparow w książce Moi wielcy poprzednicy. T. 2. Wydawnictwo RM. Warszawa 2006. o tym uniku Gellera pisze tak:

Wydaje się, że Geller nieprzypadkowo pominął milczeniem możliwy ruch 31. a4! Już od czasów Nimzowitscha, Tarrascha, Steiniza, a może nawet i Philidora komentatorzy często obchodzili podobne "śliskie miejsca". Komentarze do partii miały stanowić materiał dydaktyczny, objaśnianie wydarzeń w rozgrywanej partii słabiej grającym amatorom, a warianty, które wykraczały poza wyszykowaną przez komentatora logiczną konstrukcję, po prostu ignorowano.

I teraz idzie zajebiste, absolutnie zajebiste zdanie, plasujące się na poziomie tekstów Thomasa Kuhna, Karla Poppera, ojca Bocheńskiego czy Richarda Rorty'ego:

Chodziło głównie o logikę wywodu, a nie o docieranie do prawdy!

10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

MOcna rzecz i pasuje do tak wielu sytuacji.

OT,
jak już będę tym PiSowcem, to dalej się kolegujemy, czy nie?

wyrus pisze...

>Artur

1. "Mocna rzecz i pasuje do tak wielu sytuacji."

To prawda - mocna rzecz. Kocham ten fragment książki Kasparowa.

2. "jak już będę tym PiSowcem, to dalej się kolegujemy, czy nie?"

Kolegujemy się, jak najbardziej kolegujemy się!!! :-)) Nie mogę tu pisać wszystkiego, bo przecież muszę chronić swój image libertarianina, ale... Pozostanę przy powtórzeniu tego, co już powiedziałem: kolegujemy się :-)))

3. osobista dygresja. Kiedy to wszystko się działo, byłem w Katowicach. No i wczoraj w południe mieliśmy te dwie minuty zatrzymania się. O dwunastej stanąłem przy ruchliwej ulicy. I mnóstwo ludzi też stanęło. I wiele aut. Super sprawa - ludzie jechali środkiem drogi i nagle zjechali na bok i zatrzymali się. Wielu ludzi. Zaparkowali niezgodnie z przepisami, a przecież niedaleko stało dwóch gliniarzy. Nic to - ludzie zatrzymali się na poboczu, niektórzy wyszli z aut. I tak staliśmy wszyscy dwie minuty, syreny wyły, klaksony trąbiły. I biły dzwony w kościołach.

A wieczorem wyruszałem w podróż i przywiązałem do anteny auta biało-czerwoną tasiemkę i czarną tasiemkę. A jeden gościu, pracownik stacji benzynowej, dał mi darmową kawę. I fajnie pogadaliśmy sobie.

Pozdro.

Anonimowy pisze...

To jest fajne, to takie rozumienie się ludzi bez słow, jak przychodzi co do czego. Ja tak miałem jak JPII walczył jeszcze ze śmiercią tę ostatnią dobę, co miał już wcześniej umrzeć, a jeszcze pociągnął kawałek. I nalepiłem sobie z tyłu na szybę w furaku taki napis, że papież żyje. I to był ranek, jechałem z corką i psem na szkołkę. A że ten pies był jeszcze wtedy durny bo młody, to wszystko gryzł, więc Madzia wlazła razem z nim na pakę w tej terenowce mojej i tak zapierdzielamy ca. złoty dziewięćdziesiąt, bo na niedoczasie. I na to nas łapie na suszarkę policja. Podchodzi ten gliniarz do mnie, przez szybę bierze dokumenty i widzi, że dzieciak na pace z tym psem, wilczurem i jak nie zacznie na mnie mordy drzeć, że panie, kurwa, coś pan, nie dość, że zapierdalasz pan ile fabryka dała to jeszcze dzieciak na pace, pasami nie przypięty!
I taki wkurwiony z tym swoim notesikiem obchodzi auto, żeby sprawdzić numery tylne, stanął, popatrzył na ten napis, dokumenty mi oddał, zasalutował i kazał jechać.

I w takich chwilach coś człowieka w dołku ściska. Że w ludziach jest coś takiego, co się wszystkiemu wymyka.

Anonimowy pisze...

ad 2 :D

marta.luter pisze...

Wyrusie,
Sprawdzam czy mogę się odzywać:)
Weszłam na blog Anny i ujrzałam:
"Nie możesz komentować na tym blogu"
Trochę sie zdziwiłam. Wiem ,że do Ciebie zagląda.
Dlaczego?
Nie ,że się pochlastam ale DLACZEGO?
Jak to przejdzie ,to znaczy ,że przeoczyłeś jakąś moją bardzo wielką winę.

wyrus pisze...

marta.luter

Anna nie ma z tym nic wspólnego. W salonie24 jest jakaś nawałka techniczna - ludzie nie mogą komentować, są banowani itd. Najśmieszniejsze, że często właściciel bloga nie może komentować na swoim blogu :-) Nie wiem, na czym ta awaria polega, ale zamieszanie jest niezłe.

Luknij sobie tutaj - jeden gościu na Leskiego napadł, bo nie wiedział, że ta cała awaria jest:

http://zatroskany.salon24.pl/169952,krzysztof-leski-zabanowal-mnie-za-taki-wpis

Pozdro :-)

marta.luter pisze...

Dzięki,
Chciałam zajrzeć do Brixena a wywala mi 404.
Dobrze,że chociaż Ty tkwisz "jak ten kamień omszały".
Naprawdę mi ulżyło:)
Pozdr

Anna pisze...

Marta, Wyrus

Ja nawet największych gnid jeszcze nie zablokowałam, a miałbym martę.luter?
Wczoraj to nawet sama nie mogłam u siebie komentować. Najlepszym w takich razach jest przelogowanie kompa.

:-)

r306 pisze...

"Nie mogę tu pisać wszystkiego, bo przecież muszę chronić swój image libertarianina, ale..."

Powiedz mi wyrusie, co ja mam takiego, ze gdy sobie ni z tego, ni z owego pomysle o Tobie i cos mi sie posklada w jakies przeczucie, to wchodze tu po miesiacach niebytu i czytam to, co mi zupelnie z Kosmosu wpadlo do glowy tuz przed nawiedzeniem Twego bloga?
A bylo tak - u Jareckiego przeczytalem, przedwczoraj bodaj, ze sie do PiSu bedzie zapisywal jak Nicpon...
I kompletnie mnie to nie zainteresowalo.
Ale dzis, gdzies przechodzac pomyslalem, ze wyrus... Dlaczegom ja o Tobie pomyslal - NIE MAM POJECIA. Alem pomyslal. I jakos mi sie ta notka Jareckiego przypomniala. I sobie pomyslalem, ze przeciez wyrus-libertanin, ale tez wyrus-zgrywus straszny. Ze gdybym tak dopadl Go, tak docisnal, to by mi powiedzial, ze...

A zdanie z Kasparowa ladne i okragle, ale "logika wywodu" przy braku zachowania logicznych zasad dowodzenia przestaje byc "logika"... nawet "wywodu".

wyrus pisze...

>r306

1. "Ze gdybym tak dopadl Go, tak docisnal, to by mi powiedzial, ze..."

Nic by Ci wyrus nie powiedział innego w istocie, czego Ci nie mówi w swoich notkach :-) Tu nie o to idzie. My, geniusze, już tak mamy :-) Przecież Platona nauka niepisana nie jest w opozycji do tego, co napisał w dialogach, niemniej jednak pewnych rzeczy nie napisał :-))

2. "co ja mam takiego, ze gdy sobie ni z tego, ni z owego pomysle o Tobie i cos mi sie posklada w jakies przeczucie, to wchodze tu po miesiacach niebytu i czytam to, co mi zupelnie z Kosmosu wpadlo do glowy tuz przed nawiedzeniem Twego bloga?"

To nic szczególnego - normalna sprawa. Natomiast chodzi o to, że dzisiaj już nikt nie wierzy w różne normalne sprawy, więc ludzie myślą że coś tam jest magią, albo cudami albo jeszcze czymś innym dziwacznym.

3. ""logika wywodu" przy braku zachowania logicznych zasad dowodzenia przestaje być "logika"... nawet "wywodu".

To zależy jak do tego podejść. W analizie nie idzie o to, żeby pokazać wszystkie możliwe ruchy. Kasparow w tej książce napisał, że są dwa rodzaje graczy jeśli chodzi o sposób podejścia do robienia analiz: analitycy "dydaktyczni" - Geller, Karpow, Kramnik no i analitycy "obiektywni" - Kasparow, Fisher.

Tu właśnie chodzi o sposób podejścia do sprawy, o to, co kto chce pokazać w analizie, jaki cel mu przyświeca.

Pozdro.