statsy

środa, 14 kwietnia 2010

Króle i królowie


Te dwa króle, co to je widać na pierwszym planie, to są dobre króle. Takie króle do kupy z ich wojskami można kupić w The London Chess Centre za siedem i pół funciaka. Łapiecie ten skrót myślowy, który zrobiłem? OK, kto łapie, ten łapie, a dla racjonalistów wyjaśnienie: chodzi o brytyjskiego funciaka. Wiecie - London, to Londyn, a jak Londyn to Wielka Brytania, a jak Wielka Brytania to nie euro, tylko brytyjskie funciaki.

To naprawdę są dobre króle - przyjemnie się ich dotyka, są dobrze wyważone, tak, że kiedy gram nimi na kamiennym stoliku w parku, to mi ich byle wiaterek z szachownicy nie zwiewa. W tym miejscu pragnę podkreślić, że gram z różnymi ludźmi - z ludźmi o rasie żółtej, białej i czarnej (kolejność wymienionych ras przypadkowa). Gram z teistami, ateistami, agnostykami, fideistami, deistami i politeistami. Gram z kibicami Chelsea, Szachtara Donieck, Zagłębia Sosnowiec, a także z tymi, którzy piłkę nożną mają w dupie. Gram ze zwolennikami Kaczyńskich, z fanami FBI oraz GRU, z kolekcjonerami książek przygodowych i książek traktujących o socjologii. Gram z każdym, kto zechce ze mną grać w szachy.

To tyle o moich królach za siedem i pół brytyjskiego funciaka. Ale były też i inne króle, żywe. Właściwie to w przypadku tych żywych królów powinno się mówić nie króle, tylko królowie. Na przykład ci trzej, co to kiedyś poszli do stajenki, to byli królowie, a nie króle. No więc królowie już nie są tacy fajni jak szachowe króle. Królowie bowiem uciskali ludzi. Zdaje się, że na końcu tego łańcuszka uciskanych byli pańszczyźniani chłopi. Nie wiem, czy królowie zdążyli choć trochę pouciskać proletariat, natomiast wiem, że nie dbali o sprawiedliwość społeczną, nie szanowali praw gejów, nie troszczyli się o płace minimalne, nie zapobiegali wykluczeniom społecznym, nie mieli zielonego pojęcia, co to jest gender. Trzeba też jasno powiedzieć, że królowie nie byli miłośnikami demokracji. Do tego wszystkiego królowie przeważnie deklarowali wiarę w Boga, nie bardzo pilnowali rozdziału Kościoła od państwa i chyba, niech mi Bóg wybaczy, jeśli się mylę w ocenie, dzielili społeczeństwo. Bardzo dzielili społeczeństwo. Pytanie jest zatem takie: czy można sznować królów?

To tyle, co chciałem napisać o królach.

8 komentarzy:

szmatola pisze...

Skad Ty bierzesz te puenty? Cymesik...

Jajcenty pisze...

> wyrusie,

Szmatola mnie uprzedził...

Przy okazji o coś zapytam (pytam ciebie, bo nie chcę szukać na żadnych wikach): Co to jest filozofia pocieszeniowa?
Znalazłem to w ostatnim numerze "Wiedzy i Życia".

pzdr

wyrus pisze...

> Jajcenty,

Nie znam się na filozofii pocieszenia, ale luknij tutaj:

http://www.maximum.org.pl/content/view/4/70/lang,pl/

i naduś guzik "o książce" (mam na myśli książkę pt. "Filozofia pocieszenia". Tam poczytasz trochę, a później to już rób z tym, co chcesz :-))

wyrus pisze...

>szmatola

Nie wiem, skąd ja puenty biorę. Nie wiem nawet, skąd w ogóle biorę teksty. Natomiast mogę Ci powiedzieć, jaka jest rutyna. Otóż najczęściej działa to tak, że żyję sobie żyję, robię sobie coś tam, robię, wreszcie zapalam szlugę i zanim skończę palić, ma we łbie pomysł. Nie cały tekst, tylko pomysł. Siadam i piszę. Mam dobry warsztat, więc łatwo mi idzie pisanie. No i w czasie tego pisania tekst jakoś tak sam się wykluwa, łącznie z puentą.

Pisałem kiedyś o tym, że są takie teksty, za którymi muszę gonić, bo mi uciekają. To nie znaczy, że nie jestem ich autorem, natomiast w pewnym sensie niektóre teksty piszą mi się same, są z przodu, a ja je muszę gonić :-))

szmatola pisze...

@ Wyrus

Fakt, warsztat masz dobry... To nie komplement, to stwierdzenie faktu.

A propos warsztatu: domyslam sie, ze mozna nad nim pracowac jedynie publikujac kolejne teksty. Czy so moze jakies tricki?

Clou Twojej wypowiedzi to owe wspomniane szlugi. Biada pokoleniom, ktorym jaranie bedzie wzbronione!

Pozdro

wyrus pisze...

>szmatola

"A propos warsztatu: domyslam sie, ze mozna nad nim pracowac jedynie publikujac kolejne teksty. Czy są moze jakies tricki?"

Oczywiście są tricki, nawet w szachach są tricki - ale to czysta technika i na krótką metę. Nie wygrasz turnieju szachowego trickami i nie wydasz książki napisanej trickami, aczkolwiek patrząc na rynek, nie mam już pewności co do tej drugiej kwestii :-))

Żeby dobrze pisać, trzeba czytać. Czytanie jest, że tak powiem, ontologicznie pierwsze; jest przed pisaniem. John D. Macdonald w "Przedmowie" do "Nocnej zmiany" Stephena Kinga napisał o tym tak:

"Musisz mieć apetyt na słowa. Wilczy apetyt. Musisz czuć smak słowa. Musisz przeczytać milion słów napisanych przez innych. Czytać z piekielną zawiścią lub z pełnym znużeniem."

Nie ma pisania bez czytania.

Oczywiście publikować trzeba, bo to jest najlepsza forma weryfikacji tego, co się pisze.

***

"Biada pokoleniom, ktorym jaranie bedzie wzbronione!"

Potwierdzam - biada tym pokoleniom!!!

:-))

marta.luter pisze...

No kurka wodna!
W słowie się rozsmakowali. A w treści?
Masz rację Wyrusie! Byli kiedyś tacy królowie jakich opisujesz.
Po śmierci chowano ich w katakumbach pewnej katedry.
Teraz ci , dla których całe życie takich królów to permanentny obciach, ci , których widok krzyża doprowadza do konwulsji ,nagle odkrywają ,że te katakumby to ICH dziedzictwo , więc innym wara (!?)
Isaak Singer miał rację mówiąc :"Wszystko na tym świecie można zobaczyć. Wystarczy tylko dostatecznie długo żyć".

wyrus pisze...

>marta.luter

Ciekawa sprawa z tym Wawelem, dziedzictwem narodowym itd. Napisze o tym osobno.

Pozdro.