Napisałem tekścik o królach; że ludzi uciskali, społeczeństwo dzielili, nie dbali o płace minimalne itd. To poprzednia notka. I marta.luter skomentowała to tak:
Masz rację Wyrusie! Byli kiedyś tacy królowie jakich opisujesz. Po śmierci chowano ich w katakumbach pewnej katedry. Teraz ci, dla których całe życie takich królów to permanentny obciach, ci , których widok krzyża doprowadza do konwulsji, nagle odkrywają , że te katakumby to ICH dziedzictwo, więc innym wara (!?).
Jeśli chodzi o podejście do pochówku prezydenckiej pary na Wawelu, to można wyróżnić kilka grup. Można też przyjąć rozmaite kryteria, według których kwalifikuje się ludzi do poszczególnych obozów. Proponuję taki oto podział.
A. Najmniej ciekawi (nie, że oni nie są czymś tam zaciekawieni, tylko sami są mało ciekawi dla innych). Dlatego najmniej ciekawi, że są prości, wręcz prostaccy, nie komplikują niepotrzebnie spraw. Co może być ciekawego w takich prostakach? Sam zaliczam się do tej właśnie grupy. My, ludzie najmniej ciekawi, pytamy: - A kto zawiaduje tą katedrą? - Mówią nam, że biskup miejsca, którym to biskupem jest teraz Dziwisz. Pytamy zatem: - A co na to Dziwisz? - Mówią nam: - Dziwisz zgadza się na Wawel. - Dopytujemy jeszcze: - A rodzina? - Odpowiadają: - Też się zgadza na Wawel.
I już. To nam wystarczy. Jesteśmy tacy prości, że wiedząc iż właściciel miejsca i rodzina zgadzają się, nie umiemy tej sprawy skomplikować, nie jesteśmy w stanie przeżywać żadnych uniesień, nie przeżywamy lęku, trwogi i drżenia, nie targają nami wątpliwości i nie mamy jakichkolwiek dylematów. Szanujemy własność i szanujemy wolę rodziny. Tyle.
B. Zwolennicy Wawelu. Chodzi o tych, którzy niezależnie od tego, kto miejscem pochówku zawiaduje, tak czy siak chcieliby Wawelu. Jeśli ludzie ci nie ujawniają publicznie swoich argumentów, wyglądają zupełnie jak my, ludzie najmniej ciekawi. Ale kiedy swoje argumenty przedstawią, pokazuje się, że mają inne racje przemawiające za Wawelem - racje inne od tych, że decydować powinni: zawiadujący miejscem pochówku oraz rodzina.
C. Przeciwnicy Wawelu. Ludzie ci, niezależnie od tego, czy ujawniają swoje motywacje, czy nie, pokazują, że nie szanują własności i nie szanują woli rodziny ś.p. Zmarłych.
Osobiście myślę, że nie ma najmniejszego powodu, aby liczyć się ze zdaniem tych, którzy nie szanują własności i nie szanują woli rodziny. Uważam, że tacy ludzie szkodzą społeczeństwu.
D. Monika Olejnik. Ta kobita koniecznie chce, żeby jej ktoś powiedział w radiu albo w telewizji, że to Jarosław Kaczyński zmusił Dziwisza do tego, aby Dziwisz pozwolił pochować parę prezydencką na Wawelu. Rano gnębiła w radiu Kowala. Masa ludzi obsobaczyła ją za to i obśmiała, no to wieczorem przesłuchiwała Bielana. Pomyślałem sobie, że może ktoś z PiS-u poszedłby do telewizji i powiedział Olejnik, że tak, Jarosław Kaczyński zmusił Dziwisza, tak, to jest zagranie polityczne, tak, ta decyzja sprawi, że rodzina Zmarłych będzie mieć daleko do grobu swoich bliskich, tak, ta decyzja spowodowała cierpienia wielu wspaniałych Polaków oraz podzieliła społeczeństwo.
Przy okazji - patrzę sobie na Warszawę, na te tłumy ludzi, którzy chcą złożyć hołd prezydenckiej parze i jestem trochę zadziwiony. Po pięciu latach bezprecedensowego szykanowania człowieka w telewizorach i gazetach i to na wszystkich frontach, w różnego typu telewizyjnych programach, ludzie zachowują się tak, jak się zachowują. To jest bardzo nadziejne.
Pośród przeciwników Wawelu jest ciekawa grupka - mam na myśli ateistów i lewaków. Dzisiaj w programie Punkt widzenia, emitowanym w drugim programie państwowej telewizji, gościła Magdalena Środa. Audycję prowadził (słabo, oj bardzo słabo) taki jeden dziennikarz, ale on zawsze te programy prowadzi bardzo słabo. Ten dziennikarz zapytał Środę, co ona na ten Wawel. I Środa zaczęła od tego, że jest przeciwna temu, aby parę prezydencką pochować na Wawelu, bo dla niej, Środy, Wawel jest miejscem niemal świętym, aczkolwiek ona, Środa, takiego języka nie używa. I dodała, że Wawel jest własnością nas wszystkich i że w związku z tym trzeba było przeprowadzić jakąś debatę na temat miejsca spoczynku państwa Kaczyńskich. Mówiła jeszcze więcej, ale zatrzymajmy się na tych pierwszych słowach.
Oczywiście nie liczę na to, że w końcu w telewizjach zaczną pracować sami kumaci ludzie, ale przecież mogę sobie wyobrazić, że jakimś cudem akurat ktoś kumaty poprowadził ten program. Ten ktoś mógłby zwrócić się do Środy takimi choćby słowy: - Powiedziała pani, że dla pani Wawel jest czymś niemal świętym i zaraz pani zastrzegła, że takiego języka nie używa. Mniemam, że chodzi o słowo "święty". Czy mogłaby zatem pani powiedzieć w swoim języku, czym dla pani jest Wawel?
Myślę, że byłoby bardzo ciekawie posłuchać odpowiedzi Środy, która przecież nie mogłaby podeprzeć się argumentami o sacrum, a przy tym coś by powiedzieć musiała - po to, żeby wykazać, że Wawel to nie jest jakieś tam zwykłe miejsce, tylko... no właśnie - jeśli nie święte, to jakie?
Gdyby Środa wynalazła już jakąś odpowiedź, dziennikarz mógłby powiedzieć coś takiego: - Powiedziała pani też, że Wawel jest własnością nas wszystkich. Co pani ma na myśli? Czy my wszyscy mamy akcje Wawelu? Czy możemy te akcje sprzedać? Czy możemy decydować o czymkolwiek w związku z Wawelem? Czy na przykład możemy w jakiejś komnacie na Wawelu urządzić sobie biuro czy skromną pracownię? Co to znaczy, że Wawel jest własnością nas wszystkich?
Myślę, że odpowiedź na to pytanie też mogłaby być ciekawa. Oczywiście żadnej z tych odpowiedzi nie usłyszeliśmy, no bo nikt nie zadał stosownych pytań.
Tu jest link do audycji - najpierw trzy chłopy długo (i nudno) gadają o samolotach, a później Środa, jakaś babka w czarnych rajtkach i ojciec Zięba, o tym Wawelu.
Masz rację Wyrusie! Byli kiedyś tacy królowie jakich opisujesz. Po śmierci chowano ich w katakumbach pewnej katedry. Teraz ci, dla których całe życie takich królów to permanentny obciach, ci , których widok krzyża doprowadza do konwulsji, nagle odkrywają , że te katakumby to ICH dziedzictwo, więc innym wara (!?).
Jeśli chodzi o podejście do pochówku prezydenckiej pary na Wawelu, to można wyróżnić kilka grup. Można też przyjąć rozmaite kryteria, według których kwalifikuje się ludzi do poszczególnych obozów. Proponuję taki oto podział.
A. Najmniej ciekawi (nie, że oni nie są czymś tam zaciekawieni, tylko sami są mało ciekawi dla innych). Dlatego najmniej ciekawi, że są prości, wręcz prostaccy, nie komplikują niepotrzebnie spraw. Co może być ciekawego w takich prostakach? Sam zaliczam się do tej właśnie grupy. My, ludzie najmniej ciekawi, pytamy: - A kto zawiaduje tą katedrą? - Mówią nam, że biskup miejsca, którym to biskupem jest teraz Dziwisz. Pytamy zatem: - A co na to Dziwisz? - Mówią nam: - Dziwisz zgadza się na Wawel. - Dopytujemy jeszcze: - A rodzina? - Odpowiadają: - Też się zgadza na Wawel.
I już. To nam wystarczy. Jesteśmy tacy prości, że wiedząc iż właściciel miejsca i rodzina zgadzają się, nie umiemy tej sprawy skomplikować, nie jesteśmy w stanie przeżywać żadnych uniesień, nie przeżywamy lęku, trwogi i drżenia, nie targają nami wątpliwości i nie mamy jakichkolwiek dylematów. Szanujemy własność i szanujemy wolę rodziny. Tyle.
B. Zwolennicy Wawelu. Chodzi o tych, którzy niezależnie od tego, kto miejscem pochówku zawiaduje, tak czy siak chcieliby Wawelu. Jeśli ludzie ci nie ujawniają publicznie swoich argumentów, wyglądają zupełnie jak my, ludzie najmniej ciekawi. Ale kiedy swoje argumenty przedstawią, pokazuje się, że mają inne racje przemawiające za Wawelem - racje inne od tych, że decydować powinni: zawiadujący miejscem pochówku oraz rodzina.
C. Przeciwnicy Wawelu. Ludzie ci, niezależnie od tego, czy ujawniają swoje motywacje, czy nie, pokazują, że nie szanują własności i nie szanują woli rodziny ś.p. Zmarłych.
Osobiście myślę, że nie ma najmniejszego powodu, aby liczyć się ze zdaniem tych, którzy nie szanują własności i nie szanują woli rodziny. Uważam, że tacy ludzie szkodzą społeczeństwu.
D. Monika Olejnik. Ta kobita koniecznie chce, żeby jej ktoś powiedział w radiu albo w telewizji, że to Jarosław Kaczyński zmusił Dziwisza do tego, aby Dziwisz pozwolił pochować parę prezydencką na Wawelu. Rano gnębiła w radiu Kowala. Masa ludzi obsobaczyła ją za to i obśmiała, no to wieczorem przesłuchiwała Bielana. Pomyślałem sobie, że może ktoś z PiS-u poszedłby do telewizji i powiedział Olejnik, że tak, Jarosław Kaczyński zmusił Dziwisza, tak, to jest zagranie polityczne, tak, ta decyzja sprawi, że rodzina Zmarłych będzie mieć daleko do grobu swoich bliskich, tak, ta decyzja spowodowała cierpienia wielu wspaniałych Polaków oraz podzieliła społeczeństwo.
Przy okazji - patrzę sobie na Warszawę, na te tłumy ludzi, którzy chcą złożyć hołd prezydenckiej parze i jestem trochę zadziwiony. Po pięciu latach bezprecedensowego szykanowania człowieka w telewizorach i gazetach i to na wszystkich frontach, w różnego typu telewizyjnych programach, ludzie zachowują się tak, jak się zachowują. To jest bardzo nadziejne.
Pośród przeciwników Wawelu jest ciekawa grupka - mam na myśli ateistów i lewaków. Dzisiaj w programie Punkt widzenia, emitowanym w drugim programie państwowej telewizji, gościła Magdalena Środa. Audycję prowadził (słabo, oj bardzo słabo) taki jeden dziennikarz, ale on zawsze te programy prowadzi bardzo słabo. Ten dziennikarz zapytał Środę, co ona na ten Wawel. I Środa zaczęła od tego, że jest przeciwna temu, aby parę prezydencką pochować na Wawelu, bo dla niej, Środy, Wawel jest miejscem niemal świętym, aczkolwiek ona, Środa, takiego języka nie używa. I dodała, że Wawel jest własnością nas wszystkich i że w związku z tym trzeba było przeprowadzić jakąś debatę na temat miejsca spoczynku państwa Kaczyńskich. Mówiła jeszcze więcej, ale zatrzymajmy się na tych pierwszych słowach.
Oczywiście nie liczę na to, że w końcu w telewizjach zaczną pracować sami kumaci ludzie, ale przecież mogę sobie wyobrazić, że jakimś cudem akurat ktoś kumaty poprowadził ten program. Ten ktoś mógłby zwrócić się do Środy takimi choćby słowy: - Powiedziała pani, że dla pani Wawel jest czymś niemal świętym i zaraz pani zastrzegła, że takiego języka nie używa. Mniemam, że chodzi o słowo "święty". Czy mogłaby zatem pani powiedzieć w swoim języku, czym dla pani jest Wawel?
Myślę, że byłoby bardzo ciekawie posłuchać odpowiedzi Środy, która przecież nie mogłaby podeprzeć się argumentami o sacrum, a przy tym coś by powiedzieć musiała - po to, żeby wykazać, że Wawel to nie jest jakieś tam zwykłe miejsce, tylko... no właśnie - jeśli nie święte, to jakie?
Gdyby Środa wynalazła już jakąś odpowiedź, dziennikarz mógłby powiedzieć coś takiego: - Powiedziała pani też, że Wawel jest własnością nas wszystkich. Co pani ma na myśli? Czy my wszyscy mamy akcje Wawelu? Czy możemy te akcje sprzedać? Czy możemy decydować o czymkolwiek w związku z Wawelem? Czy na przykład możemy w jakiejś komnacie na Wawelu urządzić sobie biuro czy skromną pracownię? Co to znaczy, że Wawel jest własnością nas wszystkich?
Myślę, że odpowiedź na to pytanie też mogłaby być ciekawa. Oczywiście żadnej z tych odpowiedzi nie usłyszeliśmy, no bo nikt nie zadał stosownych pytań.
Tu jest link do audycji - najpierw trzy chłopy długo (i nudno) gadają o samolotach, a później Środa, jakaś babka w czarnych rajtkach i ojciec Zięba, o tym Wawelu.
12 komentarzy:
Czesć.
Zabawne. Na początku jakoś zakodowało mi się "Doda" zamiast "Środa" i jakoś wcale się nie zdziwiłem, że Doda mówi takie rzeczy. Dopiero pod koniec dopiero spostrzegłem pomyłkę:)
A Środę lubię, równo 25 lat mija jak ją lubię:
http://www.youtube.com/watch?v=2dTtk_vO6UI&feature=related
(od piątej minuty)
pozdr.
wyrusie,
choć w gruncie rzeczy należę do tej pierwszej grupy (no a przecież lewak ze mnie i ateista!), to swoje zdanie na temat Wawelu mam cokolwiek... skomplikowane.
Co prawda nie obchodzi mnie to, gdzie go pochowają, widziałem zresztą wczoraj obrazek wisielczohumorowy, na którym to widać było piramidy egipskie i podpis "co tam Wawel!". Obrazek bardzo mi się spodobał, ale nie mogę go teraz znaleźć. Wracając do tematu. Tak po mojemu to rodzina nie powinna się zgadzać na ten Wawel. Dlaczego? ano dlatego, że Kaczyński to był rodowity Warszawiak, miał rodzinę w AK, całe życie spędził w Warszawie, wszystkich niemal bliskich ma pochowanych w Warszawie itd..., a tu go setki kilometrów od domu będą chować.
Ciekawi mnie w tym wszystkim, co by sam zainteresowany powiedział na ten temat.
A no i jeszcze jest druga sprawa. Czy córka naprawdę na grób ojca chce dymać te setki kilometrów? Nawet, jeśli chce - odradzałbym samolot.
:)
> Andrzej-Łódź :-)
Ty wiesz, że ja nie zajarzyłem na tym filmie, że to jest Środa??
Kuźwa, to się powinno pokazywać ludziom, którzy z tą panią mają okazję wchodzić w dyskusje.
Żeby widzieli, że ona zawsze w "pozytywnych" grupach była :-))
Żeby tak jeszcze coś było wiadomo o tym brodatym i tej z warkoczem...
pzdr
Zabrałem kilka spotrzeżeń po tragedii pod Soleńskiem:
Polacy i Rosjanie się pojednują.
Do Polski, dotychczas mało istotnej prowincji w Jurop, przyjeżdżają najwięksi władcy zachodniego świata.
Polacy wywieszają flagi w oknach, zamiast, jak dotychczas, wsadzać je w psią kupę.
Wawel, jako symbol Polski, staje się czymś ważnym dla Środy.
Zaiste, niezbadane są wyroki Boskie…
>smootnyclown
Jeżeli już zaczynasz tak:
"Co prawda nie obchodzi mnie to, gdzie go pochowają,"
to nie pisz tak:
"Tak po mojemu to rodzina nie powinna się zgadzać na ten Wawel."
To pokazuje, że jednak Cię obchodzi, że rozważasz, co rodzina powinna, a czego nie powinna. smootny - a Tobie co się stało? Zaczynasz wiedzieć, co inni ludzie powinni, a czego nie powinni? :-)))
Słuchaj, to jest kwestia tego, co kto chce osiągnąć. Bardzo możliwe, że rodzina Kaczyńskich uznała, że mit Wawelu przyniesie więcej pożytku niż mit Warszawy. W końcu o tym, że prezydent leży na Wawelu obok królów ludzie będą wiedzieć zawsze, a kogo już za tydzień będzie obchodzić, że decyzja o miejscu pochówku bulwersowała Środę, Olejnik, Jana Hartmana, biskupa Pieronka, walterownię i zespół Gazety Wyborczej?
:-)))
oh, wyrusie, chyba nadinterpretujesz. Moje "tak po mojemu rodzina..." miało oznaczać tylko tyle, że gdybym ja był na miejscu rodziny, to bym nie był przychylnie do tego nastawiony:)
nie ma tutaj żadnego absolutyzowania, ani też misyjnego nauczania co kto może, a czego nie:) Tylko moje subiektywne odczucia. Jeśli sprawi Ci to przyjemność, albo rozjaśni sprawę, jestem w stanie przyznać, że niefortunnie się wyraziłem:)
>smootny
No wiem przecież - błąd techniczny :-)))
aaa, takie małe PS. czyli obok tematu.
Czytałeś może "politykę filozofii" Hartmana?, albo może coś wiesz na jej temat?
I dwa: poznałeś się już z Sandelem "liberalizm a granice sprawiedliwości"?
Odpisz mi majlowo może, bo nie wiem, o której będę mógł tu zajrzeć:D
Jajcenty
Ta z warkoczem była jakiś czas szefową czegoś tam w Zusie.
pozdr.
Jestem wielkim fanem pisania o tych ludziach per "babka w czarnych rajtkach". To jest te maksimum uwagi jakie im powinniśmy poświęcać.
Oba teksty- ech, co tu dużo gadać, mistrzu!
>Artur
"Jestem wielkim fanem pisania o tych ludziach per "babka w czarnych rajtkach"."
Też jestem fanem takiego pisania :-)))
Wyrusie,
Rozmawiałam niedawno z pewnym człowiekem , którego możnaby określić "łagodnym ateistą" tzn. takim ,który nie zawraca sobie głowy pytaniem czy Bóg jest ale nie domaga się też opowiedzi na pytanie , czy Boga nie ma.
Otóż obejrzał on ostatnio (co go samego zdumiało) , mszę żałobną w TV.
Piękną mszę . Podniosłą , z kazaniem ,organami , chórem , kompanią honorową z szablami i takie tam.
Wiesz , powiedział , pomyślałem - co takiego miałaby do powiedzenia tym ludziom zebranym w kościele - Środa.
Pozdr
Prześlij komentarz