Napisałem taki tekst:
Słuchajcie, chłopaki. Dobra to była gaduła. Pokazała, że nikt z Was nie jest w stanie unieść tematu. Ale fajnie, żeście w Biblii poszperali i powklejali trochę cytatów.
Powiem Wam, co myślę. Otóż myślę, że byłoby super, gdyby tak który z Was napisał mniej więcej tędy: - A co mnie, kurwa, obchodzą jakieś karpie i inne bydlęta? Jebać karpie! Chcę mieć świeżego karpia na Wigilię Bożego Narodzenia, to będę go mieć i przyniosę go sobie do domu w torebce foliowej. Bo co mi kto zrobi??? W ogóle pierdolę zajmowanie się bydlętami - Pan Bóg stworzył mnie na swój obraz i podobieństwo, w związku z czym jeżeli tylko jestem w stanie, to będę postępował z bydlętami tak, jak mi wygodnie.
Gdyby ktoś tak powiedział, to uznałbym go za pojeba ale i za mężczyznę. Niestety - zaprezentowaliście się jako niedoruchane cnotki. Najbliżej takiej rzetelnej, męskiej wypowiedzi był GPS.65, który stwierdził, że wierzy w realnie istniejące prawo do zabijania, z którego to prawa wynika prawo do torturowania - niestety, GPS.65 poważnie zjebał sprawę ontologicznie :-)))
No, trzymajcie się, dobrzy chrześcijanie, uczeni ludzie, panowie świata całego. Pielęgnujcie tę swoją śmieszną, karykaturalną, antropocentryczną wizję.I jeszcze jedno - jak ustawicie swoim dzieciom szopki, to nie zapomnijcie o figurkach zwierząt, tych wszystkich krówek, owieczek i osiołków, które Panu swemu oddawały cześć w betlejemskiej stajence. Bo taka jest Tradycja, czyż nie?
Dobrych Świąt Bożego Narodzenia życzę Wszystkim.
Ten tekst to mój ostatni komentarz pod notką Luki [dopisek z 23 grudnia - już u Luki mojego tekściku nie ma, ktoś go usunął]. W komentarzach parę razy zacytowałem fragment z Listu do Rzymian św. Pawła Apostoła. Fragment ten, nieco rozszerzony, wkleję i tutaj. Wybaczcie, że istotne dla mnie fragmenty napiszę na czerwono:
Sądzę wreszcie, że cierpienia obecnego czasu są nie do porównania z chwałą, jaka ma nas opromienić. Całe bowiem stworzenie z wielką tęsknotą wyczekuje objawienia się synów Boga. Bo całe stworzenie podlega marności - nie z własnej woli, lecz z woli tego, który to sprawił. Ma ono jednak nadzieję, że doczeka się uwolnienia z niewoli powodującej zagładę i otrzyma wolność, która darzy chwałą, jaką cieszą się dzieci Boga. Wszak wiemy, że całe stworzenie cierpi straszne udręki aż do tej pory.
Powiem tak: z teologią mam kłopot. O ile bowiem z filozofią jakoś sobie radzę, to z teologią radzę sobie słabo. Moim zdaniem cała teologia to taka argumentacja, jak to mówił ojciec Bocheński, kołowata (Bocheński nie mówił, że teologia jest kołowata, tylko tak w ogóle zamiast o argumentacji kolistej, co jest poprawnym wyrażeniem, mówił o argumentacji kołowatej). Nie mam kłopotu z poczuciem sacrum, nie mam kłopotu z tabu, nie mam kłopotu z religią, ale z teologią kłopot mam. Czytam wielu teologów, uznaję klasę wielu z nich, wiele z tego, co napisali teologowie wyzyskuję na rozmaite sposoby, niemniej jednak z teologią idzie mi jak po grudzie. Pewnie już tak zostanie.
Moim zdaniem z zacytowanego Pawłowego tekstu wynika przynajmniej to, zwierzęta cierpią i że na objawienie się synów Boga czeka całe stworzenie, a więc i zwierzęta. Komentatorzy Biblii Poznańskiej, a jest to znakomite wydanie, odnosząc się do cytowanego fragmentu Listu do Rzymian piszą tak:
Cierpienie nie dorównuje wielkości chwały, jaka stanie się udziałem nie tylko chrześcijan, lecz także całego stworzenia.
I dalej:
Całe stworzenie jest zainteresowane ostatecznym losem człowieka, gdyż los ten jest losem całej natury.
Pomyślałem sobie tak: skoro całe stworzenie jest zainteresowane ostatecznym losem człowieka, to czy człowiek nie powinien zainteresować się losem całego stworzenia?
Zdaję sobie sprawę z tego, o czym w książce Kultura jest ważna pisał Roger Scruton:
Wychowanie religijne od wieków w bardzo niewielkim stopniu zajmuje się doktryną. Jego zasadnicze przesłanie jest zawarte w rytuałach, maksymach i opowieściach, których cel stanowi wychowanie moralne - nauczenie wychowanków, co mają robić, a przede wszystkim, co mają czuć w codziennych okolicznościach ludzkiego życia.
O tym, co napisał Scruton, wiem. Wiem jednak i to, że ludzie zawsze idą za elitami; elity zawsze są z przodu. I niedobre jest popełnianie błędu anachronizmu - w obie strony, i do tyłu i do przodu. Z tego, że św. Tomasz z Akwinu zalecał zabijanie heretyków (a zalecał: Ze strony zaś Kościoła jest miłosierdzie troszczące się o nawrócenie błądzących: stosownie do nauki Apostoła, nie potępia ich od razu, lecz dopiero: „po pierwszym i drugim upomnieniu”; po tym zaś, skoro heretyk nadal trwa w uporze, straciwszy nadzieję w jego nawrócenie, mając na uwadze zbawienie innych, Kościół karą klątwy wyklucza go ze swojego łona i następnie zostawia go sądownictwu świeckiemu, by przezeń był usunięty ze świata karą śmierci.) nie wynika, że dzisiaj uznajemy za chwalebne zabijanie heretyków.
Mówię Wam - elity są istotne. W książce Teologia zwierząt Andrew Linzey napisał mniej więcej to, że ci wszyscy lewaccy obrońcy "praw zwierząt" głupio robią nie wchodząc w przymierze z obrońcami "praw zwierząt" motywowanymi teologicznie, bo tracą szansę na posługiwanie się naprawdę przytomnymi argumentami. Ja myślę podobnie, tyle, że również na odwyrtkę - obrońcy "praw zwierząt" powodowani teologicznie robią głupio potępiając w czambuł wszystkie lewackie akcje w sprawie zwierząt. Przecież można wpływać na ludzi, próbować robić tak, żeby ludzie mieli coraz większą świadomość, żeby nie przyczyniali się w głupi sposób do cierpienia zwierząt. Zapytacie po co to robić? Już odpowiadam - ano chociażby po to, żeby zmniejszać jakiekolwiek cierpienie na świecie. I, tak sobie myślę, również po to, żeby ludzi uwrażliwiać w określonym kontekście, a jest to kontekst następujący: ci, którzy wzdragają się przed zadawaniem cierpienia zwierzętom są, przynajmniej tak uważam, mniej podatni na zadawanie cierpienia ludziom. Oczywiście pełno jest lewactwa, które będzie bronić każdej mrówki, gardłując jednocześnie za prawem do aborcji. To jest jasne, ale kto powiedział, że życie jest łatwe?
***
Za chwilę Boże Narodzenie. Życzę Wam zatem Dobrego.
Słuchajcie, chłopaki. Dobra to była gaduła. Pokazała, że nikt z Was nie jest w stanie unieść tematu. Ale fajnie, żeście w Biblii poszperali i powklejali trochę cytatów.
Powiem Wam, co myślę. Otóż myślę, że byłoby super, gdyby tak który z Was napisał mniej więcej tędy: - A co mnie, kurwa, obchodzą jakieś karpie i inne bydlęta? Jebać karpie! Chcę mieć świeżego karpia na Wigilię Bożego Narodzenia, to będę go mieć i przyniosę go sobie do domu w torebce foliowej. Bo co mi kto zrobi??? W ogóle pierdolę zajmowanie się bydlętami - Pan Bóg stworzył mnie na swój obraz i podobieństwo, w związku z czym jeżeli tylko jestem w stanie, to będę postępował z bydlętami tak, jak mi wygodnie.
Gdyby ktoś tak powiedział, to uznałbym go za pojeba ale i za mężczyznę. Niestety - zaprezentowaliście się jako niedoruchane cnotki. Najbliżej takiej rzetelnej, męskiej wypowiedzi był GPS.65, który stwierdził, że wierzy w realnie istniejące prawo do zabijania, z którego to prawa wynika prawo do torturowania - niestety, GPS.65 poważnie zjebał sprawę ontologicznie :-)))
No, trzymajcie się, dobrzy chrześcijanie, uczeni ludzie, panowie świata całego. Pielęgnujcie tę swoją śmieszną, karykaturalną, antropocentryczną wizję.I jeszcze jedno - jak ustawicie swoim dzieciom szopki, to nie zapomnijcie o figurkach zwierząt, tych wszystkich krówek, owieczek i osiołków, które Panu swemu oddawały cześć w betlejemskiej stajence. Bo taka jest Tradycja, czyż nie?
Dobrych Świąt Bożego Narodzenia życzę Wszystkim.
Ten tekst to mój ostatni komentarz pod notką Luki [dopisek z 23 grudnia - już u Luki mojego tekściku nie ma, ktoś go usunął]. W komentarzach parę razy zacytowałem fragment z Listu do Rzymian św. Pawła Apostoła. Fragment ten, nieco rozszerzony, wkleję i tutaj. Wybaczcie, że istotne dla mnie fragmenty napiszę na czerwono:
Sądzę wreszcie, że cierpienia obecnego czasu są nie do porównania z chwałą, jaka ma nas opromienić. Całe bowiem stworzenie z wielką tęsknotą wyczekuje objawienia się synów Boga. Bo całe stworzenie podlega marności - nie z własnej woli, lecz z woli tego, który to sprawił. Ma ono jednak nadzieję, że doczeka się uwolnienia z niewoli powodującej zagładę i otrzyma wolność, która darzy chwałą, jaką cieszą się dzieci Boga. Wszak wiemy, że całe stworzenie cierpi straszne udręki aż do tej pory.
Powiem tak: z teologią mam kłopot. O ile bowiem z filozofią jakoś sobie radzę, to z teologią radzę sobie słabo. Moim zdaniem cała teologia to taka argumentacja, jak to mówił ojciec Bocheński, kołowata (Bocheński nie mówił, że teologia jest kołowata, tylko tak w ogóle zamiast o argumentacji kolistej, co jest poprawnym wyrażeniem, mówił o argumentacji kołowatej). Nie mam kłopotu z poczuciem sacrum, nie mam kłopotu z tabu, nie mam kłopotu z religią, ale z teologią kłopot mam. Czytam wielu teologów, uznaję klasę wielu z nich, wiele z tego, co napisali teologowie wyzyskuję na rozmaite sposoby, niemniej jednak z teologią idzie mi jak po grudzie. Pewnie już tak zostanie.
Moim zdaniem z zacytowanego Pawłowego tekstu wynika przynajmniej to, zwierzęta cierpią i że na objawienie się synów Boga czeka całe stworzenie, a więc i zwierzęta. Komentatorzy Biblii Poznańskiej, a jest to znakomite wydanie, odnosząc się do cytowanego fragmentu Listu do Rzymian piszą tak:
Cierpienie nie dorównuje wielkości chwały, jaka stanie się udziałem nie tylko chrześcijan, lecz także całego stworzenia.
I dalej:
Całe stworzenie jest zainteresowane ostatecznym losem człowieka, gdyż los ten jest losem całej natury.
Pomyślałem sobie tak: skoro całe stworzenie jest zainteresowane ostatecznym losem człowieka, to czy człowiek nie powinien zainteresować się losem całego stworzenia?
Zdaję sobie sprawę z tego, o czym w książce Kultura jest ważna pisał Roger Scruton:
Wychowanie religijne od wieków w bardzo niewielkim stopniu zajmuje się doktryną. Jego zasadnicze przesłanie jest zawarte w rytuałach, maksymach i opowieściach, których cel stanowi wychowanie moralne - nauczenie wychowanków, co mają robić, a przede wszystkim, co mają czuć w codziennych okolicznościach ludzkiego życia.
O tym, co napisał Scruton, wiem. Wiem jednak i to, że ludzie zawsze idą za elitami; elity zawsze są z przodu. I niedobre jest popełnianie błędu anachronizmu - w obie strony, i do tyłu i do przodu. Z tego, że św. Tomasz z Akwinu zalecał zabijanie heretyków (a zalecał: Ze strony zaś Kościoła jest miłosierdzie troszczące się o nawrócenie błądzących: stosownie do nauki Apostoła, nie potępia ich od razu, lecz dopiero: „po pierwszym i drugim upomnieniu”; po tym zaś, skoro heretyk nadal trwa w uporze, straciwszy nadzieję w jego nawrócenie, mając na uwadze zbawienie innych, Kościół karą klątwy wyklucza go ze swojego łona i następnie zostawia go sądownictwu świeckiemu, by przezeń był usunięty ze świata karą śmierci.) nie wynika, że dzisiaj uznajemy za chwalebne zabijanie heretyków.
Mówię Wam - elity są istotne. W książce Teologia zwierząt Andrew Linzey napisał mniej więcej to, że ci wszyscy lewaccy obrońcy "praw zwierząt" głupio robią nie wchodząc w przymierze z obrońcami "praw zwierząt" motywowanymi teologicznie, bo tracą szansę na posługiwanie się naprawdę przytomnymi argumentami. Ja myślę podobnie, tyle, że również na odwyrtkę - obrońcy "praw zwierząt" powodowani teologicznie robią głupio potępiając w czambuł wszystkie lewackie akcje w sprawie zwierząt. Przecież można wpływać na ludzi, próbować robić tak, żeby ludzie mieli coraz większą świadomość, żeby nie przyczyniali się w głupi sposób do cierpienia zwierząt. Zapytacie po co to robić? Już odpowiadam - ano chociażby po to, żeby zmniejszać jakiekolwiek cierpienie na świecie. I, tak sobie myślę, również po to, żeby ludzi uwrażliwiać w określonym kontekście, a jest to kontekst następujący: ci, którzy wzdragają się przed zadawaniem cierpienia zwierzętom są, przynajmniej tak uważam, mniej podatni na zadawanie cierpienia ludziom. Oczywiście pełno jest lewactwa, które będzie bronić każdej mrówki, gardłując jednocześnie za prawem do aborcji. To jest jasne, ale kto powiedział, że życie jest łatwe?
***
Za chwilę Boże Narodzenie. Życzę Wam zatem Dobrego.
26 komentarzy:
A może powinno szaraczkom (w tym mnie) wystarczyć, że przez szacunek dla Stwórcy nie powinno się fragmentu Jego dzieła dusić w torebce? Stwórca się napracował i zmęczył przy tym przecież, a my tak bach! i w celofan. Nieładnie.
pozdr.
W żłobie leży
Któż pobierzy?
Nade mną chodzą niczym wahadło z opowiastki E.A.Poe: Pan kot "Kozio" i Pani psica "Różyczka"
Karpie zabite młotem.
Kot chodzi bokiem i wygląda jak słodka, czysta beczułka.
Wyrusie,
Zajrzę jeszcze do Luki - bo śledziłam:)
Nie jesteś mocny w teologii?
Na pewno jesteś lepszy ode mnie.
Wszystkiego dobrego na Święta Bożego Narodzenia!
A ja myślę, że w tych rozważaniach dotyczących cierpień zwierząt myli się często cierpienie z bólem. To jest częsta pomyłka - podobnie np. myli się miłość z orgazmem. Cierpienie, czy miłość, to są pojęcia teologiczne. Zwierzęta nie są do tego zdolne. Zwierzęta odczuwają ból, albo orgazm, przykrość, albo przyjemność. By odczuć cierpienie trzeba je zrozumieć.
Można łatwo zlikwidować ból - np. szybko przecinając rdzeń kręgowy, albo zażywając narkotyki. Czy to znaczy, że unikamy cierpień? Można krócej cierpieć popełniając samobójstwo. Czy takie skrócenie cierpienia będzie dobre?
Ból jest dobry, orgazm jest dobry, cierpienie jest dobre, miłość jest dobra. Zwierzęta odczuwają ból fizyczny, w tym człowiek, jako jeden z wielu gatunków zwierząt, ale tylko człowiek cierpi, tylko człowiek uświadamia sobie sens i cel bólu, tylko człowiek czuje, że życie boli, tylko człowiek odczuwa ból niefizyczny, nawet nie psychiczny, ale ból metafizyczny, ból egzystencji, ból odpowiedzialności, ból braku sensu i celu, ból samotności, ból opuszczenia, ból niezrozumienia. Cierpienie to ból metafizyczny.
Człowiek, tak jak każde inne zwierzę, odczuwa orgazm, odczuwa pociąg do innego osobnika, przywiązanie do tego osobnika, zauroczenie nim, ale tylko człowiek jest zdolny do miłości, tylko człowiek uświadamia sobie sens życia, tylko człowiek odczuwa przyjemność ze znalezienia sensu i celu, przyjemność z samego faktu, że żyje, że odczuwa, że rozumie, że odkrywa, poznaje, przemieszcza się, myśli, współżyje z innymi, wymienia się z nimi przemyśleniami. Miłość to metafizyczny orgazm.
Oczywiście tak naprawdę do końca nie wiemy czy czasem inne zwierzęta nie potrafią odczuwać metafizycznego bólu, czy metafizycznej przyjemności. Nie wiemy czy cierpią i kochają, bo mamy z nimi słaby kontakt werbalny, a tylko taki kontakt pozwala nam zrozumieć kogoś innego. Ale wiemy jedno: Bóg wybrał nasz gatunek, wybrał to jedno konkretne, specyficzne zwierzę, jakim jest człowiek, w które się wcielił. Jesteśmy gatunkiem wybranym. Gatunkiem, do którego Bóg przemawia w sposób tylko dla niego zrozumiały.
>GPS
"By odczuć cierpienie trzeba je zrozumieć."
Masakra. Po prostu masakra.
>marta.luter
Z teologii jestem trochę oczytany, tak, żeby wstydu nie było, a poza tym teologia to są ciekawe rzeczy. Natomiast dobry ie jestem, bo ja w teologii dostrzegam jakąś dziurę, której nie da się przeskoczyć. Długo by o tym mówić :-)
>Andrzej-Łódź
Duszenie karpia w plastikowej torebce jest bardzo męskie i bohaterskie nawet.
Nicek mi zacynił, a On się zna, bo ma swoje stawy przecież, że jak się karpia do torebki włoży bez wody, to karp z tego strachu wydziela jakieś złe rzeczy i szybko mięso się psuje. Ludziom się wydaje że jak se karpia kupią żywego i do torebki wsadzą, po czym dotaszczą do chałupy, to mają świeżą rybę. No mają, nawet jeszcze żywą, tyle, że śmierdzącą.
:-))
>Jarecki
Poe? Poe na Święta najlepszy! Poe w ogóle najlepszy!
:-)))
Poe. Dorwałem jakieś szmaty zerwane jeszcze w 19 wieku. Składam to strona po stronie, ale to chybotliwe jest,
Niby wydrukowane, ale strasznie zapuszczone.
Pani bibliotekarka powiedziała meni, że lepiej w bibliotece mieć 1000 czystych i pachnących książek niż 5000 książek starych i śmierdzących.
Ja te śmierdzące i brzydkie biorę po 10 groszy za kilogram.
Zazdrość meni bo niedługo będę będę przeglądał tonę książek za stówkę.
>Jarecki
Rzecz jasna - zazdraszczam Ci. I to jak cholera :-))
Ja i samemu sobie zazdroszczę. Cierpliwie czekam. Tam są cuda!
Ostatnio z 400 kg przywlekłem do domu 140, a jeszcze ludzie przyjacielscy powybierali takie cudeńka.... Teraz z toną - No, rewolta będzie!
Oczywiście nie oddałem w makulaturu żadnej książki. Leżą niczym słodkie foczki na lodowatej plaży.
No, weź i wyrzuć nawet takiego Bahdaja z rysunkami Butenki... albo Kraszewskiego, który nie ma szans na wznowienie.... albo Conrada, Manna itp?
GPS,
napisałeś masę różnych rzeczy, że to, że tamto i podsumowujesz to wszystko tak:
"Nie wiemy czy cierpią i kochają, bo mamy z nimi słaby kontakt werbalny, a tylko taki kontakt pozwala nam zrozumieć kogoś innego"
No chłopie, to albo rybka, albo, że tak powiem, cipka.
Bo jak nie wiemy, to cały ten wywód o kant dupy.
Kiedyś napisałem taki tekst http://www.nicek.info/index.php/2010/03/02/dobijanie-koni/
a w nim jest taki kawałek:
"Myślę, że min tym, co nas od zwierząt odrożnia jest to, że człowiek jest w stanie odczuwać wielkość i mistykę cierpienia. Człowiek jest w stanie nadać cierpieniu sens. Tego nie potrafi żadne, najcwańsze nawet zwierzę, ani nigdy nie będzie potrafił twor rąk ludzkich.
Człowiek potrafi też nadać sens śmierci.
Żadne zwierzę nie potrafi.
Dlatego od zwierząt nie oczekujemy, by godnie zniosły swoj los. Cierpiąc.
Nie czekamy, aż męczący się zwierzak wyzionie ducha po długim i niewyobrażalnym cierpieniu. Nie czekamy. Skracamy mu życie. Bo jego śmierć nie będzie godna. Jego cierpienie nie wytworzy w zamian żadnego dobra. Nic się od tego cierpienia nie uszlachetni. Zwierzak po prostu zdycha.
Więc go dobijamy."
I w sumie to jest wszystko, co mam do powiedzenia w tym temacie.
Poza tym, co już napisał wcześniej wyrus, że odłowiony karp i niesiony w foliaku do domu żywy, ze strachu i bólu wydziela taką ilość łagodzących to doznanie substancji (tak jak my róznych endorfin), że mięso zwyczajnie traci jakość. Ten słynny smak/zapach mułu, o którym ludzie mówią, to jest własnie smak strachu i cierpienia tego stworzenia.
Wyrus,
poszedłem tam do Luki na tę gadułę.
To jest żenada zwyczajnie, bo tam się zebrały takie karykaturki mężczyzny, które swoją męskość udowadniają tym, że raz do roku zatłuką młotkiem na wpół uduszonego karpia. Nędza.
Ja nie mam najmniejszych oporów przed zabijaniem zwierząt. Czy to dużych, jak jelenie, dziki, czy to małych, jak np. dany karp. Sam akt zabijania zwierzęcia uważam za moralnie obojętny. Tak długo jednak, jak długo jest to czyste. Do zwierzęcia trzeba mieć zwyczajnie szacunek. Ono oddaje swoje życie po to, by być dla człowieka posiłkiem. Życie jak najbardziej realne. Tedy, jeśli ktoś nie jest psychopatą, powinien się starać zwierzę zabić tak, aby tego nawet nie spostrzegło, żeby nie wiązał się z tym ból, strach, cierpienie.
Dlatego też myśliwy, który postrzeli zwierzę i tropi je po farbie by dobić jest po takim polowaniu obiektem szyderstw innych myśliwych. Że dupa z niego nie łowca. W zabijaniu zwierząt nie chodzi bowiem o to, by się ich mękami sycić, by karmić jakieś swoje chore odjazdy cierpieniem, ale by zrobić to, co się ma do zrobienia czystym jednym strzałem.
U Luki odbywa się zaś jakieś udawane twardzielstwo. Zapewne w kontrze do tych głupich lewaków.
Pech, że w ten sposób ilość głupich lewaków zwiększyła się i o tych, którzy udają prawaków.
> Artur M. Nicpoń pisze...
> (...) Bo jak nie wiemy, to cały
> ten wywód o kant dupy.
Dobra, to zamieniam ostatni akapit mojego wywodu na:
Oczywiście tak naprawdę do końca nie wiemy czy czasem inne zwierzęta, kamienie, matka Ziemia, czy nasze telefony komórkowe nie potrafią odczuwać metafizycznego bólu, czy metafizycznej przyjemności. Nie wiemy czy cierpią i kochają, bo mamy z nimi słaby kontakt werbalny, a tylko taki kontakt pozwala nam zrozumieć kogoś innego.
GPS,
OK, słusznie. Pytanie więc, czy w takiej sytuacji nie powinno się stosować pierwszego prawa myśliwego, czyli jeśli nie jesteś pewien w co celujesz, to nie strzelasz?
>GPS
Ty, GPS, damski bokserze - jak już mi dupę obrabiasz w innym miejscu pisząc u Luki, żę pewnie ja sam swój komentarz skasowałem, to może byś się trochę zastanowił nad tym, czy to honorowo przychodzić do mnie na bloga, co?
Informuję Cię, buraku, że niczego nie kasowałem i trzeba być idiotą, żeby myśleć, że to ja, a nie gospodarz bloga albo admin salonu24.
Jeżeli zachowasz się po męsku i przeprosisz mnie, to z góry zawiadamiam, że przeprosiny przyjmuję.
Dzień dobry:)
Wyrusie, twój komentarz jest u xięcialuki, tylko filtr salonowy ci go ukrył, by go zobaczyć trza się zalogować , zmienić w ustawieniach konta 9znaczy właczyc opcję odpowiednią) i dopiero wrócić do Luki, znaleźć ten komentarz a raczej miejsce w którym pisze "komentarz ukryty" czy cuś takiego i dopiero go rozwinąć.
A co do meritum, nie znam się na teologii, wiem za to, że zwierzęta odczuwają na pewno ból i cierpienie i kto im tego cierpienia zadaje więcej niż potrzeba (no bo przy zabijaniu potrzeba, a wegetarianinem nie jestem) robi źle.
Trzymanie karpia w reklamówce to tak jak trzymanie piesa na krótkim łańcuchu przez całe życie, dręczenie.
I więcej nie ma tu co gadać, moim zdaniem.
A dyskusja u Luki bardzo mi się podobała, ze szczególnym uwzględnieniem komentarzy twoich.
P.S. dziwi mnie takie gadanie, że jak za obroną zwierząt ktoś jest, to musi aborcję popierać itd, poglądy nie chodzą w "pakietach".
pzdr i wszystkiego dobrego na Swięta BOżego Narodzenia.
U mnie bez karpia jakiegokolwiek acz z rybą:), ale nie na żywca targaną do domku.
>grześ
Powiadasz, że mi komentarz admini ukryli? Tam do licha! Ale to przynajmniej pokazuje, że GPS dał dupy po całości :-))
Dzięki za uznanie i dobrych Świąt Ci życzę :-)))
Z tego co zauważyłem, to nawet więcej niż jeden ci ukryli.
pewnie za "pojebów" czy jakąś "kurwę" w przelocie rzuconą.
No cóż, bezmyślny to mechanizm cenzurujący jest.
Wyrusie!
prezent świąteczny: http://newsweek.salon24.pl/262070,rozbierzmy-te-choinke
JJ,
trzeba przyznać, że z tego Hołowni to jest zjeb nieprzytomny.
Katolik, kurwa jego mać.
>Jarecki
Jeżeli widziałeś ten super film The Onion, to będziesz wiedział o czym mówię. Otóż jest tam taki film w filmie, absolutnie rewelacyjny kawałek, ten o tym gościu bez nóg i rąk, który został zawodowym hokeistą. No i ten gościu opowiada o swoim życiu i mówi tak: - Ludzie mówili mi, że zawodowym hokeistą może zostać tylko ten, kto ma ręce i nogi. Nie wierzyłem im.
Ja powiem tak: - Ludzie mówią mi, że Hołownia nie jest taki głupi, jak w tym tekście. Nie wierzę im.
Pozdro :-))
Dzień dobry wyrusie :)
Pierwszy raz tu napiszę, bo muszę pochwalić pogląd Nicponia w tej kwestii.
Wesołych świąt dla wszystkich.
> Ty, GPS, damski bokserze - jak
> już mi dupę obrabiasz w innym
> miejscu pisząc u Luki, żę pewnie
> ja sam swój komentarz skasowałem,
> to może byś się trochę zastanowił
> nad tym, czy to honorowo
> przychodzić do mnie na bloga, co?
Ty, wyrus, to Ty tamtą gadkę jednak jeszcze czytasz! I obrabianie dupy Cię najbardziej zainteresowało? A co z ontologią, co z falami?, dupa ważniejsza?
>GPS
Trzy sprawy.
1. Napisałem u Luki ostatni komentarz. A jak napiszę, że komentarz jest ostatni, to jest ostatni. Wyjaśniam: ostatni komentarz to taki, po którym nie ma kolejnych komentarzy.
2. Posądziłeś mnie o to, że usunąłem swój komentarz. Okazało się, że dałeś dupy po całości, po czym znowu tu przyłazisz i nie przepraszasz.
3. W związku ze sprawą nr 2 - spadaj stąd, boś cham. Jak będziesz uparty, to Cię będę kasować i dopiero wyjdziesz na durnia.
http://www.youtube.com/watch?v=tY5nMWWs9qI
Taka rozrywka w temacie Hołowni:)
Wesołych Świąt dla autora bloga i wszystkich komentujących.
Cud narodzin
To w sumie jest zwyczajny dzień,
Słońce zachodzi, Gwiazda wschodzi
i tylko jeden błahy fakt,
w tym dniu szczególnym … Bóg się rodzi.
Normalny, wielkomiejski gwar,
błyskotki wprawiające w podziw
i drobiazg mały jak dziecina,
drobnostka taka … Bóg się rodzi.
Wrzeszczą reklamy, pędzi tłum,
właściwie kogo to obchodzi,
że niedaleko, obok, tuż
w marnej stajence … Bóg się rodzi.
Pajac udając Mikołaja
po sztucznym puchu z workiem rodzi,
a gdzieś bez fanfar, świateł, braw,
samotny, kruchy … Bóg się rodzi.
Gwiazda z okładki szczerzy kły
blaskiem i blichtrem tłum uwodzi,
a tam nieatrakcyjna rzecz,
ot, nic wielkiego … Bóg się rodzi.
Pismak w gazecie uczy nas
co nam się godzi, co nie godzi,
czy w klasie wolno wieszać krzyż,
a tam w jasełkach … Bóg się rodzi.
Klaksony ryczą, auta mkną,
karetka wyje i zawodzi,
Czy coś się stało ? Ależ skąd,
przecież to tylko … Bóg się rodzi.
Wielka promocja ! Super hit !
Cisną się starzy, garną młodzi.
A co tu dają ? Warto stać ?
Nie, nie ma sensu…Bóg się rodzi.
Willa z basenem, ogród, grill.
Haruję, więc mi się powodzi,
A co poza tym ? To nie żart ?
Co pan powiedział ? …Bóg się rodzi?
Proszę wybaczyć, spieszę się,
za chwilę pociąg mam do Łodzi.
Był wczoraj w radiu jakiś news,
coś wspominali … Bóg się rodzi.
Mijają święta, cicho, sza,
świąteczny nastrój mróz ochłodził.
Czy pan coś słyszał ? Ponoć Ktoś
w te Święta dla nas się narodził ?
Gdzieś coś słyszałem, ale cóż …
człowiek tak goni … szkoda gadać,
więc nie chciałbym, rozumie pan,
na temat ten się wypowiadać …..
Narodził się w Betlejem Bóg,
bez trąb, hałasu i atłasu.
Wtedy Mu poskąpiono miejsca,
myśmy Mu poskąpili czasu.
Narodził się - to znany fakt,
by ziemską z nami dzielić dolę,
więc w Święta znajdź dla Niego czas
i wolne miejsce zrób przy stole.
http://www.kabaretelita.pl/aktualnosci.php?id=135&page_action=article
Prześlij komentarz