statsy

niedziela, 6 maja 2012

Rozumienie albo nierozumienie nierozumienia

Tutaj jest zapis dźwiękowy wystąpienia Zuzanny Kurtyki z 15 kwietnia 2012; to było wystąpienie podczas spotkania w Krośnie zorganizowanego przez Klub Gazety Polskiej. Kurtyka mówiła o paru rzeczach, a na koniec nawiązała do tego, co Tusk napisał w ankiecie Znaku i co Znak opublikował w numerze 11-12 z roku 1987. Kurtyka powiedziała, że nie może uwierzyć w to, iż Polacy po raz drugi z rzędu wybrali premierem człowieka, dla którego polskość to nienormalność, u którego polskość wywołuje odruch buntu itd. Tak powiedziała Kurtyka: - Nie mogę pojąć, że tak mało osób jest w stanie to zrozumieć. - I dodała: Wybieramy sobie na premiera wroga naszego narodu. To jest nie do uwierzenia.

Pełno jest ludzi, którzy nie rozumieją, że inni ludzie czegoś nie rozumieją. Jedni nie rozumieją jak to jest możliwe, że inni nie rozumieją tego, że jak jedna kobieta podczas sprawowania ważnej funkcji kłamie, a za chwilę dostaje do piastowania wyższą funkcję, to to jest bardzo źle. Wielu nie rozumie, że inni nie rozumieją tego, że takie rzeczy jak zadłużanie kraju, likwidowanie szkół i poczty, rozwalanie przemysłu i kolei, rezygnacja z prowadzenia samodzielnej polityki zagranicznej itd. to są rzeczy złe, bardzo złe. Są tacy, którzy nie rozumieją, że ludzie nie rozumieją, że nie ma żadnego Pana Boga, a religia, jak wszystko na świecie, ma jak najbardziej naturalne źródła.

Mnóstwo jest takich rzeczy, w kontekście których ludzie nie rozumieją, że inni ludzie tych rzeczy nie rozumieją. Ale są i takie rzeczy, w kontekście których ludzie rozumieją, że inni ludzie tych rzeczy nie rozumieją. Chyba nikt się nie dziwi, że wielu ludzi nie rozumie, co to są qualia albo jak to jest możliwe, że elektron jednocześnie jest i falą i cząstką, a może cząstką falową.

Co decyduje o tym, że w jednych przypadkach ludzie rozumieją, że inni czegoś nie rozumieją, a w innych przypadkach ludzie nie rozumieją, że drudzy czegoś nie rozumieją? Co o tym decyduje? Ludzie, czy, że tak powiem, materia tego czego dotyczy rozumienie albo nierozumienie? Prima facie wydaje się, że decydująca jest materia tego, co może być zrozumiane albo niezrozumiane; no przecież zrozumiałe jest, że można nie rozumieć fizyki kwantowej, ale nie jest zrozumiałe, że można nie rozumieć, że popieranie Tuska jest złe. To jest jasne, a raczej wygląda na to, że jest jasne, bowiem ma taką tezę, może tylko zaczątek tezy, że obok materii tego co może być zrozumiane albo niezrozumiane, elementem decydującym o tym, że w jednych przypadkach ludzie rozumieją, że inni czegoś nie rozumieją, a w innych przypadkach ludzie nie rozumieją, że drudzy czegoś nie rozumieją, są sami ludzie. Weźmy takiego mnie. Otóż ja rozumiem, że można nie rozumieć co to są qualia, ale też rozumiem, że można nie rozumieć, że popieranie Tuska jest złe.

W związku z tym, że ten tekst nie jest tekstem naukowym, a nawet przez sekundę nie leżał w pobliżu jakiegokolwiek tekstu naukowego, mogę sobie pozwolić na to, na co sobie właśnie pozwalam, mianowicie na napisanie tego, co Was wkurwi. A co to takiego będzie? Już piszę. Idzie o to, że kiedy już sobie opracuję do końca teorię na temat tego, jak to jest możliwe, że Zuzanna Kurtyka nie rozumie, że mnóstwo ludzi nie rozumie, że popieranie Tuska jest złe, a ja to rozumiem, to Wam tę teorię przedstawię. Na razie mam tylko zarys teorii, taki, który nie nadaje się do publikacji, więc go nie opublikuję; musicie poczekać :-))

* Gdyby jakaś ciotka Matylda nie zrozumiała tego tekstu i w związku z tym niezrozumieniem doszła do wniosku, że napadam na Zuzannę Kurtykę, to wyjaśniam, że na Zuzannę Kurtykę nie napadam.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ale namotałeś Wyrusie :)

Ja rozumiem ,że inni czegoś nie rozumieją.
Rozumiem to nierozumienie.
Tylko nie podzielam:))
Wobec tego... Co wobec tego?
Wobec tego kicham na takich co nie rozumieją ,że głosowanie na Tuska jest złe.
Na takich ,którzy nie mogą wyjść ze
zdumienia ,że są inni ,którzy nie rozumieją ,że głosowanie na Tuska jest złe , nie kicham.
Łączę się w bólu.
Ci ludzie "wierzą w człowieka" bo są ludźmi dobrymi.
Ja w ludzi nie wierzę bo lutrzy nie są dobrymi ludźmi:)))

GierKa pisze...

„Co decyduje o tym, że w jednych przypadkach ludzie rozumieją, że inni czegoś nie rozumieją, a w innych przypadkach ludzie nie rozumieją, że drudzy czegoś nie rozumieją? Co o tym decyduje? Ludzie, czy, że tak powiem, materia tego czego dotyczy rozumienie albo nierozumienie?”

=============================

Zastanawiam się nad tym od zamachu kwietniowego i pilnie obserwuję znajomych. Na dzień dzisiejszy widzę to tak:

Aby coś rozumieć lub nie należy chcieć zobaczyć fakty, przyjąć je do wiadomości. Można jeszcze ewentualnie dorzucić jakieś założenia uzupełniające, gdy same fakty wydają się skromne i wyrywkowe. No właśnie – chcieć zobaczyć fakty, to znaczy sięgnąć do dostępnych źródeł, to również znaczy krytyczne podejście do wszelkiej zdobytej wiedzy … no itd.

Niestety, ludzie z mojego otoczenia, nie przyjmują do wiadomości, a jak już niechcący coś usłyszą to – wypierają!

Etap rozumienia lub nie jeszcze daleko przed takimi ludźmi, w związku z czym nie zastanawiam się dlaczego czegoś nie rozumieją, bo wiem, że nie rozumują.

Bardziej mnie zastanawia, dlaczego nie chcą wiedzieć, i jak zrobić, żeby chcieli.

I nad tym, w miarę moich skromnych możliwości, pracuję, tzn. zagaduję, przytaczam, rozważam. Sukcesu odnotować jeszcze żadnego nie mogę ale już są dwie jaskółki! Jedna osoba już słucha przynajmniej co mówię, druga zaczęła przetwarzać i rozumować.

wyrus pisze...

>GierKa

"Można jeszcze ewentualnie dorzucić jakieś założenia uzupełniające, gdy same fakty wydają się skromne i wyrywkowe."

To jest ciekawa kwestia. Kwestia interpretacji faktów czy danych jest ciekawa. Thomas Kuhn w rozmowie z Johnem Horganem (w książce: J. Horgan. Koniec nauki. Prószyński i S-ka. Warszawa 1999) powiedział tak:

"Jeśli kiedykolwiek mamy dwóch ludzi interpretujących w różny sposób te same dane, to jest to metafizyka."

I to jest świetny punkt wyjścia do dalszych rozważań :-)))

Pozdro.

wyrus pisze...

Do Matki, co nie wie

"Ja w ludzi nie wierzę bo lutrzy nie są dobrymi ludźmi:)))"

OK, zakładamy, że lutrzy dobrymi ludźmi nie są. Ale z tego nie wynika na bank, że lutrzy, ci źli ludzie, nie wierzą w ludzi.

Czy co?

:-)))

GierKa pisze...

"Jeśli kiedykolwiek mamy dwóch ludzi interpretujących w różny sposób te same dane, to jest to metafizyka."

"Można jeszcze ewentualnie dorzucić jakieś założenia uzupełniające, gdy same fakty wydają się skromne i wyrywkowe."

No tak, ale ja w zasadzie mówię o danych, niepełnym zestawie danych, które jeszcze nie pozwalają na przeprowadzenie dowodu, czyli na etap końcowy „cnd” (chyba tak to się pisało, chociaż szkoły ukończyłam sto lat temu i mogę nie pamiętać). Oczywiście można się spierać do jakiego stopnia uprawnione są te dodatkowe założenia. Ocena tego zależy już od wiedzy i doświadczenia.

Dane jednak są, np. zdjęcia rozbitego samolotu i hipoteza o dwóch wybuchach dr Szuladzińskiego, zbieżna z analizą przebiegu lotu dr K. Nowaczyka na podstawie wykresu. Można powiedzieć, że zinterpretowali dostępne dane. No! Wprawdzie nie zajmowali się tymi samymi danymi ale podzbiorami mieszczącymi się w jednym zbiorze.

Jeśli teraz przyjmę potoczne znaczenie metafizyki jako: oderwane od rzeczywistości, spekulacje myślowe, niezrozumiałe wywody, mętne rozumowanie, to według mnie świetnym przykładem tego będzie raport Millera oraz MAK-u.

I teraz jeśli jeden człowiek trzyma się naukowych metod a drugi bredzi bez opamiętania, to czy z tego wynika, że obydwaj „uprawiają” metafizykę? Czy mimo wszystko takie zjawisko jako całość jest jednak metafizyką? Czy dopiero stanie się, gdy ewentualny obserwator zacznie to interpretować?

GierKa pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
wyrus pisze...

>GierKa

"Jeśli teraz przyjmę potoczne znaczenie metafizyki jako: oderwane od rzeczywistości, spekulacje myślowe, niezrozumiałe wywody, mętne rozumowanie"

OK, wtedy przykładem metafizyczenia są raporty MAK-u i komisji Millera. Generalnie jednak nie ma powodu do tego, żeby takie rozumienie metafizyki przyjmować :-))