statsy

niedziela, 22 sierpnia 2010

Koniec prawdy absolutnej - spokojnie, to tylko tytuł książki :-)))

Czytam sobie książkę Bartosia, o której pisałem tutaj. Czytam sobie, czytam i jestem już bliżej niż dalej końca. Ciężka robota to czytanie, bo Bartosia czytając, muszę czytać mnóstwo innych rzeczy, w uzupełnieniu, i nie mówię tu o tekstach Tomasza, bo że trzeba Tomasza czytać to jest oczywista oczywistość. Jak już napisałem to ostatnie zdanie, to się zasmuciłem, bom uświadomił sobie, że moja znajomość Tomasza i w ogóle tekstów źródłowych jest marna. Co prawda nie aż tak marna, jak znajomość, dajmy na to - ekonomii, u, dajmy na to - premiera Tuska, niemniej jednak marna. Ja bym chciał, żeby ta znajomość była taka co najmniej, jaka była u Bocheńskiego, a ona nie jest nawet taka, jaka u Kołakowskiego była. No trudno, nie ma innej rady, jak czytać, czytać i czytać.

Dobra ta Bartosiowa książka. Kiedy ją czytam, to się wściekam, ale kiedy ją czytam, to się też uśmiecham, a także zachwycam się, kiedy ją czytam. Od czasu do czasu Bartoś oddaje takie strzały, że mi się gęba sama śmieje z radości. Pisze na przykład Bartoś o tym, jak to pewni gentelmani z Cambridge wykombinowali sobie, że jest coś takiego, jak religia naturalna, czyli religia oparta na rozumie, religia etyczna, religia tolerancyjna - i teraz najlepsze - co do której z niewiadomych przyczyn mniemali, że odpowiada mniej więcej wczesnemu chrześcijaństwu. Ale znowu w innym miejscu Bartoś stwierdza, że dzisiejsze państwo przestaje być wszechobecne, rezygnuje z kontrolowania obywateli, bo jest to zbyt kosztowne i nieefektywne. Tak się zastanawiam - kiedy Bartoś pokapuje się, jak to jest z tym dzisiejszym państwem; wtedy, gdy państwo każe mu wyrobić nowy dowód osobisty z chipem, czy dopiero wtedy, gdy mu chipa zaszyje pod skórę? A może wtedy też się nie pokapuje?

Dobra, tyle ględzenia na dzisiaj. Na koniec podrzucam linkę do audycji, w której Bartosia na okoliczność książki przepytuje Cezary Łasiczka. Z jednej strony szkoda, że to Łasiczka z Bartosiem gadał, bo można było Bartosia wyzyskać o niebo lepiej, ale z drugiej strony dobrze, że z Bartosiem w radiu gadał ktokolwiek. To są trzy kwadranse gaduły, więc proponuję, żebyście wygospodarowali sobie stosowny czas, zasiedli w fotelu z dobrym drinkiem i paląc szlugi posłuchali, co Bartoś ma do powiedzenia. Tytuł nagrania: Koniec prawdy absolutnej.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Raczej się nie pokapuje. To jest kwestia specyficznej plamki na oku. Jak się ją ma, to w miejscu, w którym jest na oku plamka widzi się martwy punkt przesłaniający kawałek świata za nim. I to jest skaza fizjologiczna, nic sie z tym nie zrobi.
W sumie to jest odmiana człowieka złagrowanego, wiesz, jak w tych ruskich ksiązkach o gułagach. O tych ludziach, którzy niewinnie trafiają na białe niedźwiedzie i na katordze móżdżą nad tym, czy aby to nie była jednak racja ich tu umieścić i płaczą na widok portretu Stalina.
Bartoś mi troche na takiego wygląda.
Jasne, to nie jest ten poziom intensyfikacji, niemniej chodzi mi o mechanizm.

marta.luter pisze...

Wyrusie,Burza była straszna.
Piorun strzelił w coś tam i pół gminy nie ma prądu.
Jadę na bateriach:)
Nie dam rady wysłuchać pana Łasiczki przesłuchującego pana Bartosia. Może jutro.
Podoba mi się u Rawlsa to ,że "wyciąga z tekstów ile się da". Bierze też pod uwagę czynniki zewnętrzne , wpływające na autora.
Epoka , zdarzenia (dziś już historyczne) , interesy i ludzi w jakie jest uwikłany autor.
Pewnie podobnie jest z Bartosiem:)
Rawls jest (był) bardzo mądry.
Żadnych uprzedzeń , tylko ciekawość
opinii - myśli innych , którzy przecież jakimś tokiem idą.
Przwdziwy naukowiec:)

Anna pisze...

wyrus, no to nie był dobry mecz, kwałkami jakos to wyglądało, ale w całości to Poolowi nie szło jak cholera. Będzie co z tego w tym sezonie?

Dojdą oni do formy?

pozdro