statsy

wtorek, 26 marca 2013

Ayka

Człowieki wzięły Aykę ze schronu. Ayka to prześliczna pieska. Człowieki dały Ayce domek i miłość. Niedługo mieszkała Ayka w swoim nowym domku, bo dwa dni temu zginęła i poszła za Tęczowy Most.


Ayka

Ja mówię, że teiści są nie tylko mądrzejsi od pogan, ale też bardziej cwani, a to dwie różne rzeczy. Nie chodzi o to, ile teiści zarabiają pieniędzy, ani o to, czy są premierami i prezydentami czy szefami premierów i prezydentów (no chyba wiecie, że premierzy i prezydenci miewają szefów?), tylko o to, że ich życie osadzone jest w kontekście teleologicznym. Tu uwaga dla Ciotek Matyld - nie chodzi o teologię, tylko o teleologię. Idzie o to, że życie człowieka osadzone w kontekście teleologicznym jest lepsze od życia człowieka, który nie umie odpowiedzieć na pytanie o to, po jaki chuj to wszystko jest. Spotkałem wielu ludzi (osobiście albo w tekstach), którzy twierdzili, że chcieliby wierzyć w Pana Boga, ale nie mogą, natomiast nie spotkałem żadnego teisty, który twierdziłby, że chciałby być poganinem. Podobnie spotkałem mnóstwo ludzi, którzy utrzymywali, że chcieliby być bogaci, ale nie umieją i nie spotkałem żadnego bogacza, który stwierdził, że chciałby być ubogi.

Sześć lat temu napisałem tekst, który zaraz zacytuję. Byłbym wdzięczny, gdyby po przeczytaniu tego tekstu nikt nie napadał na mnie w związku z tym, że nie godzi się zestawiać informacji o Ayce, czyli o psie, z ideą Platona, bo tu nie chodzi o zwierzęta, tylko o to, jak myślimy, że jest. Tu chodzi o nas, człowieków. Oto mój tekst sprzed sześciu lat, napisany w BUW-ie, wieczorem, wiosną:

Czytałem małą boksowankę w Necie. Na temat eschatologii. Jeden gościu powołał się na Platona. Że dusza, że jeśli w czasie ziemskiego życia była OK, to po opuszczeniu ciała uda się na Wyspy Szczęśliwe, że jeśli w życiu ziemskim trochę nawalała, ale nie tak dość, to dostanie w dupę po czym odbierze swoją nagrodę, no i że jeżeli na ziemi dopuszczała się nieprawości nieuleczalnych to nie ma zmiłuj – zostanie zesłana do Tartaru.

Sięgnąłem po teksty Platona i znalazłem niesamowity kawałek w „Fedonie”. Oto Platon, jak już przedstawił ten swój mit eschatologiczny, na koniec zaznacza, żeby tak całkiem serio tego mitu nie brać, bo to w końcu tylko mit – o eschatologii na poziomie logosu pogadać się nie da. Po czym puszcza oko do czytelnika mając nadzieję, że czytelnik pojmie aluzyjny aspekt całej zabawy. No i pisze ten Platon tak:

„Spierać się o to, że właśnie tak, a nie inaczej jest, jak ja to opowiedziałem – to nie wypada człowiekowi, który ma rozum w głowie”.

Z zachwytu szczęka mi opadła po tym zdaniu. No niech się zbiorą wszyscy analityczni na jakimś sabacie czy synodzie i popracują zgodnie, a i tak temu zdaniu nie dadzą rady :-) Dalej Platon jedzie po szczytach, ale tak, żeby nie porazić do końca:

„Ale że bądź to tak jest, bądź też jakoś tak podobnie ma się rzecz z naszymi duszami i z miejscem ich pobytu, skoro dusza okazuje się czymś nieśmiertelnym, to zdaje mi się, wypada i warto ryzykować przypuszczenie, że tak jest.”

Jasne. I teraz gościu pisze coś, co później Pascal ubrał w formę swojego Zakładu. Ale co tam Pascal – patrzcie, jak zrobił to Platon:

„Ryzyko bardzo piękne i trzeba sobie samemu takie słowa wiecznie niby do snu śpiewać”.

2 komentarze:

marta.luter pisze...

Wyrusie,
W 1907 roku dr Duncan MacDougall postanowił dać materialny dowód na
istnienie duszy. Zważył sześciu śmiertelnie chorych tuż przed śmiercią i po niej. Za każdym razem wyszło mu ,że po 3 godz i 40 minutach ciała tych ludzi ważyły o 3/4 uncji mniej , czyli dokładnie 21 gramów.
Doktor uznał ,że tyle waży dusza.
Ważył również psy ale tam waga ani drgnęła , czyli psy jego zdaniem duszy nie mają.
Podważono wyniki jego badań sugerując ,że próbki były niewłaściwe.
Inny znów dr , o którym pisał niedawno Kłopotowski - Eben Alexander - opowiada ,że w czasie tygodniowej śpiączki poznał w Niebie Boga osobiście i swojego Anioła Stróża też. Ludzie uważają ,że przecież taki neurochirurg to chyba wie co mówi , inni zaś mówią ,że nawet neurochirurg może "dostać do głowy" czyli zwariować.
Tak więc dowody - materialny i przez osobiste doświadczenie - są do podważenia.
Pozostaje jedynie wiara w duszę i całą związaną z nią resztę okoliczności:)
Pozdr

marta.luter pisze...

Wyrusie,
Wybaczysz? Skoro już wróciłeś jako "medium" , pozwolisz ,że zwrócę się do A.Łodzia?
Ostatnie dwa wpisy Kataryny na Salonie i komentarze pod nimi.
Nóż się w kieszeni otwiera!
Dzięki wyrusie.
Pozdr