statsy

piątek, 30 października 2009

Kołakowski nie jest rekordzistą

Co jakiś czas znajduję teksty, których autorzy z upodobaniem wyciągają jakiś cytat z jakiegoś pisarza, przy czym najczęściej pisarzem tym jest Leszek Kołakowski, i pokazują, w jaki to sposób ów pisarz napadał na Kościół katolicki albo i na samego Pana Boga. Autorzy tych tekstów nalewają się z cytowanych przez siebie pisarzy (najczęściej z Leszka Kołakowskiego), a nalewają się tym bardziej, im bardziej cytowani pisarze w swoich późniejszych tekstach odeszli od tego, co pisali wcześniej.

Wygląda na to, że autorzy, o których mówię, zakładają, iż każdy od dziecka powinien być zagorzałym chrześcijaninem, do tego katolikiem, a najlepiej jeszcze tomistą. To, o czym piszę, ogólniej i ładniej wyraził Richard Rorty w książce Filzofia jako polityka kulturalna:

[Christopher] Hitchens wydaje się być przywiązany do myśli, że każdy uczciwy i inteligentny człowiek będzie zajmował stanowiska, które późniejsi historycy zaaprobują.

W przedmowie do Corpus Paulinum ekipa Św. Wojciecha pisze, że Szaweł z całym temperamentem rzucił się w wir prześladowczej działalności i że z satysfakcją patrzył na kamienowanie Szczepana. Czy autorzy nalewający się z cytowanych przez siebie pisarzy, w tym przeważnie z Leszka Kołakowskiego, nalewają się także ze św. Pawła? A jeśli nie, to dlaczego, skoro przemiana, którą przeszedł Kołakowski to pikuś w porównaniu z tym, czego doświadczył Paweł?

środa, 28 października 2009

"Służba zdrowia"

W TVP INFO właśnie pokazują konferencję prasową, na której PiS opowiada, jak to jest źle ze "służbą zdrowia". PiS nic nowego nie mówi, bo jak ze "służbą zdrowia" jest, to wiadomo. Najogólniej mówiąc sprawa przedstawia się tak, że państwo zabiera ludziom pieniądze na "służbę zdrowia", a później niektórzy ludzie nie mają zapewnionej "opieki medycznej".

Podkreślam, że nie jest tak, iż państwo z góry określa, którzy to ludzie będą pozbawieni "opieki medycznej". To działa inaczej. Pozbawieni "opieki medycznej" zostają ci, którzy mają pecha. Bo ich szpital akurat jest zadłużony, bo wykorzystał już limit jakichś tam zabiegów i na określone usługi nie dostanie więcej forsy od państwa, bo jeszcze coś innego - jednym słowem o tym, kto zostanie pozbawiony "opieki medycznej" decyduje przypadek.

Gdyby nie było przymusu płacenia na państwową "służbę zdrowia" oczywiście różni ludzie też byliby pozbawieni "opieki medycznej", mianowicie ci, którzy za "opiekę medyczną" nie mogliby zapłacić (bo nie zarabiają, bo nie oszczędzają, bo się nie ubezpieczyli itd.). Dzisiaj, w naszym socjalizmie, mamy zatem sytuację taką, że pozbawieni "opieki medycznej" zostają ludzie, którzy nie są niczemu "winni". W systemie wolnorynkowym tymczasem, pozbawieni "opieki medycznej" byliby tylko ci, którzy sami są sobie "winni" (to "winni" to skrót myślowy, ale mam nadzieję, że nie trzeba go tłumaczyć). Mówiąc inaczej: w systemie wolnorynkowym usług medycznych byliby pozbawieni ci, którzy za te usługi nie mogą zapłacić, podczas gdy w socjalizmie usług medycznych są pozbawieni ci, którzy na "służbę zdrowia" płacą pod przymusem, ale mają pecha.

Pytania są następujące: w czym socjalistyczny system jest lepszy? A jeśli jest lepszy, to czy da się go obronić ograniczając się do kontekstu zakreślonego przeze mnie, czy też trzeba sięgać po argumenty spoza tego kontekstu?

Impregnowani na fakty katolicy

Najgorsze w katolikach nie jest to, że wierzą w takie x, że x jest Bogiem. Wierzą, to wierzą, jeszcze się z tego swojego wierzenia nie wyzwolili. Najgorsze w katolikach jest to, że są impregnowani na fakty. Ileż to rzeczy powiedzieli funkcjonariusze Kościoła katolickiego, które to rzeczy okazały się bajkami! I co? I nic. Katolicy dalej wierzą. W końcu już chyba nauka udowodniła, że świat nie został stworzony pięć czy sześć tysięcy lat temu, tylko o wiele wcześniej, a poza tym nic nie przemawia za tym, że w ogóle został stworzony, bo być może rację miał Arystofanes, kiedy rzekł: Wyzuwszy z władzy Zeusa, królem został Wir Powietrzny. Co prawda fizycy nie wiedzą jak to tam naprawdę z tym początkiem świata było, ale zdaje się że wydedukowali czy policzyli, że świat stworzony zostać nie musiał. Carl L. Becker stwierdził, że fizyk, jeśli tylko zostanie przyparty do muru, rozwiązuje swoje problemy, zmieniając się w matematyka, no więc policzyli. A taki Karol Darwin - przedstawił przecież przekonującą teorię ewolucji, która zdemolowała kreacjonizm. I co? I nic.

Wiele można wymienić przykładów tego, jak to katolicy, pomimo faktów, pomimo oczywistości, uparcie tkwią przy swoich przekonaniach. Owszem, niektórzy katolicy okazują się ludźmi światłymi, już to dokonując aktu apostazji, już to występując z zakonu, ale ilu takich jest?

Dlaczego katolicy są tacy uparci? Nie wiem i nie wiem, czy ktokolwiek wie. Przecież mogliby wziąć wzór z innych ludzi, z ludzi otwartych na argumenty, ludzi racjonalnych, ludzi wyciągających właściwe wnioski z przesłanek, którymi dysponują. Albo to mało takich ludzi?

W tym miejscu możecie zapytać: - A jacy to ludzie są tacy otwarci na argumenty i fakty, jacy to ludzie są tacy światli, jacy to ludzie mogliby być doskonałym wzorem dla katolików? - Już odpowiadam: - Oczywiście zwolennicy PO.

poniedziałek, 26 października 2009

Ciekawa postawa śledczych z Sokółki

Dziennik donosi:

Prokuratura w Sokółce nie wszczęła śledztwa w sprawie cudu w kościele św. Antoniego. (...)

Przed kilkoma miesiącami ksiądz w Sokółce upuścił podczas mszy konsekrowany komunikant. Po kilku dniach miała się na hostii pojawić czerwona plamka. Według lekarzy, to "fragment tkanki mięśnia sercowego". Ks. Andrzej Dębski, rzecznik kurii białostockiej poinformował, że dwaj lekarze, działając niezależnie, orzekli, iż w substancji są fragmenty włókien mięśnia sercowego.

Doniesienia w tej sprawie zaniepokoiły Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów. Jeśli bowiem w komunikancie jest fragment tkanki, to trzeba zbadać, czy należy ona do człowieka i czy np. nie popełniono przestępstwa - argumentowali. Śledczy z Sokółki nie dopatrzyli się takiego zagrożenia.

Szkoda, że śledczy z Sokółki nie dopatrzyli się zagrożenia. Ciekawe też, dlaczego śledczy nie dopatrzyli się zagrożenia. No bo przecież jeśli to nie był cud, to tę tkankę ktoś skądś wziął i byłoby dobrze tę sprawę wyjaśnić. Czyżby śledczy z Sokółki uznali, że mamy do czynienia z cudem? To dopiero byłyby jaja :-)))

niedziela, 25 października 2009

YNWA!!! Do Anny :-)))

Pierwszych 200 meczów Benia w Poolu: 114 zwycięstw (licząc z dzisiejszym 2:0 nad Mułami).
Pierwszych 200 meczów Wengera w Kanonierach: 110 zwycięstw.
Pierwszych 200 meczów sir Alexa w Mułach: 87 zwycięstw.

Chyba nie jest źle, co? :-)))

czwartek, 22 października 2009

Tajemnicza tajemnica tajemniczych libertarian

Licho mnie podkusiło i polazłem na salon24 gaduły prowadzić. Jedną dobrą u Kataryny, głównie z Ulpianem, drugą też dobrą z Ezekielem u Ezekiela, a trzecią głupią z Triariusem u Jareckiego. OK, żadne tam licho - sam sobie zgotowałem ten los. Zrobiłem błąd, ale w celu wyjaśnienia sprawy powołałem komisję śledczą do spraw wyjaśnienia wszystkich okoliczności mających związek z gadułami, które w okresie od któregoś tam października do któregoś tam października 2009 roku prowadziłem w salonie24. Jestem jedynym członkiem tej komisji, a także jej przewodniczącym i wiceprzewodniczącym.

Triarius napisał taką jedną historyjkę o tym, jak to jakiegoś kumpla uczył pić piwo, po czym stwierdził:

Po com ja to wszystko opowiadał? A po to, żeby sobie ew. młodzież zdała sprawę, że jeśli zwykłe picie marnego piwa w byle knajpie zawiera w sobie tyle imponderabiliów i tajemnic, nieznanych nawet najlepiej wykształconym chłopiętom, a oczywistych dla ludzi starszych i z pewnym doświadczeniem, to jak muszą się mieć sprawy w innych - bardziej złożonych - dziedzinach!

W innym miejscu Triarius pisze (że niby temu kumplowi to mówi):

Ja mu na to, że rynek mi luźno (excusez le môt) zwisa, a PiS pasuje mi dlatego, że jest partią z gruntu patriotyczną i z gruntu wrogą postkomunistycznej III RP.

Na co odpisałem w komentarzu:

Święta racja!!! I dlatego rynkiem, zawierającym w sobie tyle imponderabiliów i tajemnic, nieznanych nawet najlepiej wykształconym chłopiętom, a także ludziom starszym i z pewnym wykształceniem, rynkiem pełnym zmiennych, których połapać, zinterpretować i przewidzieć nie jest w stanie żaden człowiek i żadna ekipa, powinno się STEROWAĆ RĘCZNIE!!!

Wydawałoby się, że Triarius, trafiony-zatopiony, przyzna, że dał dupy i po sprawie, ale nie - Triarius mi odpowiada:

Dowcipnieś to ujął, ale ja to widzę tak... Całe pojęcie Wolnego Rynku jest niepotrzebne i bałamutne, w sumie nadaje się tylko do tworzenia b. prostych ekonomicznych modeli.

Zaczęliśmy tę nieszczęsną gadułę. Piszę:

Czyli co - sterować rynkiem ręcznie, tak?

Triarius:

No widzisz! Jak chcesz to potrafisz.

Wreszcie Triarius stwierdza:

Skąd też pomysł, że obchodzi mnie w najmniejszym choćby stopniu to, co postulują kopnięte świry w rodzaju libertarian, czy jakkolwiek ich nazwiemy. Interesuje mnie jak analizują naszą wspólną rzeczywistość.

Super, Triariusa nie obchodzą postulaty świrów-libertarian, natomiast interesuje Go tylko to, jak świry-libertarianie analizują rzeczywistość. To akurat dość prosta sprawa, świry-libertarianie tak analizują rzeczywistość, że wychodzi im, iż panuje zamordyzm, że ludzie trzymani pod wodą przez kierowników kuli ziemskiej marnują swoje zdolności, swój zapał, że państwa w eurokołchozie, którego jeszcze nie ma "rozwijają się" w tempie minusowym, albo zerowym, a jak już jakieś państwo wyciągnie plus jeden, to wszyscy się cieszą i nie mogą wyjść ze zdumienia, że to państwo tak zajebiście poradziło sobie ze "światowym kryzysem". Wczoraj w telewizorze widziałem, jak to w tym ZUS-ie, co im niedawno dyrektora zaaresztowali, szefostwo poucza pracowników jak się zachować, kiedy jakieś CBA czy inna służba wpadnie i zechce kontrole robić oraz kwity zabierać. Jakiś gościu z Instytutu Sobieskiego, czy jakoś tak, powiedział, że jaja polegają na tym, iż szefowie jednej instytucji państwowej szkolą swoich pracowników po to, żeby ci nie dali się zjeść w kaszy pracownikom drugiej instytucji państwowej. Właśnie takie rzeczy widzą świry-libertarianie. I jeszcze takie rzeczy widzą, że rolnicy dwa dni temu wylali przed urzędami w Brukseli ileś tam ton mleka i zapowiedzieli, że wyleją tego mleka w różnych miejscach 40 milionów ton, po czym raz dwa jakaś ważna babka piastująca ważny urząd zapewniła ich, że dostaną dopłaty. Oczywiście od razu zareagowali hodowcy bydła i jeszcze sadownicy, czy ktoś taki, bo przecież i oni chcą dopłat, w końcu każdemu lekko nie jest. To wszystko widzą świry-libertarianie. A Triarius co - nie widzi tego samego? Może nie widzi, bo Spengler umarł w roku 1936, więc nie mógł napisać o tym, co dzieje się dzisiaj.

Żeby było jasne - Triarius, po swojej deklaracji, którą zacytowałem, nie może twierdzić, że libertarianie to świry, bo chcą wprowadzić to czy tamto. Jedyne co Triarius może, to doczepić się do tego, jak świry-libertarianie analizują rzeczywistość. Pytanie jest proste: co takiego jest w analizie libertarian, że Triarius nazywa ich świrami? Może są w tej analizie jakieś rzeczy tajemne, o których Triarius wie, a poza Nim nikt nie wie? Ale jakże by to mogło być? Przecież libertarianie to nie jest jakaś templariuszowsko - masońsko - pitagorejska sekta, której wyznawcy jak tylko napiszą jakiś tekst, to zaraz go zjadają, żeby tylko jakiś nie-świr do tekstu tego nie dotarł i wielkiej tajemnicy libertarian urbi et orbi nie zdradził.

sobota, 17 października 2009

Rymanowski w szoku, a na dodatek wstrząśnięty

Rzepa donosi:

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nagrała rozmowy Cezarego Gmyza z „Rz” i Bogdana Rymanowskiego z TVN z Wojciechem Sumlińskim.

Agencja nagrała dziennikarzy w 2008 roku w związku z głośną próbą samobójczą dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego. Rejestrowała też prywatne rozmowy Gmyza i Rymanowskiego z Sumlińskim. Jak się okazuje – niezgodnie z przepisami – nie zniszczyła stenogramów niezwiązanych ze sprawą. Co więcej, zostały odtajnione i udostępnione pełnomocnikowi prawnemu Jacka Mąki, wiceszefa ABW, do wykorzystania w zupełnie innym procesie między nim a „Rz”. Dziś każdy może wystąpić do sądu o wgląd w te dokumenty.

– Z taką sprawą nie spotkaliśmy się nigdy w czasie całej kariery adwokackiej. Ilość przepisów, jakie przy tej okazji złamały ABW oraz prokuratura, jest przerażająca – ocenia Jacek Kondracki, adwokat reprezentujący „Rz”. – Doszło do bezprawnego naruszenia bezwzględnie chronionej prawem tajemnicy dziennikarskiej. To zagrożenie wolności słowa.

– Jestem w szoku – mówi wstrząśnięty Rymanowski, któremu „Rz” przekazała stenogramy. – To pierwszy materialny dowód podsłuchiwania dziennikarzy przez służby specjalne. W demokratycznym państwie to dziennikarze powinni kontrolować działalność służb, a nie na odwrót.

Fajnie gada Rymanowski; że jest w szoku :-)) A Rzepa dokłada do pieca pisząc, że Rymanowski jest wstrząśnięty :-)) Zobaczymy teraz, jak Tusk wywali z roboty szefa ABW - powinno mu być łatwiej niż z Kamińskim, bo w tym przypadku zdaje się, że nie trzeba opinii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej :-))

czwartek, 15 października 2009

Podręczny słowniczek wybranych terminów

aborcja - zabicie z premedytacją egzemplarza Homo sapiens sapiens

globalne ocieplenie - zjawisko polegające na tym, że zima atakuje już w połowie października

koncesja - kiedy państwo pozwala Waldkowi robić to, czego robić nie pozwala Jankowi

kradzież - kiedy ktoś komuś zabiera jego własność

monopol - np. wyłączność państwa na prawo używania przemocy

morderstwo - zabicie z premedytacją egzemplarza Homo sapiens sapiens

państwo neutralne światopoglądowo - państwo, które nie zabiera głosu w żadnej sprawie

państwo prawa - zwierzę wymarłe; np. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej stanowi w Art. 2, że Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym - nie państwem prawa, ale państwem prawnym

podatek - kiedy ktoś komuś zabiera jego własność

sprawiedliwość społeczna
- coś innego niż sprawiedliwość, a co to jest, to wie chyba tylko Sławomir Sierakowski

tolerancja - znoszenie czegoś - łac. tolero, are - znosić, cierpieć, wytrzymać; tolerantia, ae - znoszenie

Unia Europejska - projekt polegający na tym, że kierownicy 27 państw, które nie dają sobie rady, będą zawiadywać odgórnie tymi państwami w kupie

Rechtsstaat

USTAWA z dnia 9 czerwca 2006 r. o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym (Dz. U. 2006 Nr 104, poz. 708)

Art. 6. 1. Szefa CBA powołuje i odwołuje, na czteroletnią kadencję, Prezes Rady Ministrów, po zasięgnięciu opinii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Kolegium do Spraw Służb Specjalnych oraz Sejmowej Komisji do Spraw Służb Specjalnych.

Załóżmy, że Kamiński zaskarży decyzję Tuska i sąd zażąda od Tuska opinii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Co wtedy pokaże sądowi Tusk? Płytę DVD z nagraniem wywiadu udzielonego przez prezydenta w Rumunii?

wtorek, 13 października 2009

Faraon, Józef, Sławomir Nowak, Donald Tusk i wiara

Józef spotykający się z braćmi (fotka stąd)

Księga Rodzaju
w rozdziałach 37-50 opisuje historię Józefa, syna Jakuba. Józef, jak wiadomo, objaśnił faraonowi sny o krowach i kłosach zboża. Przepowiedział, iż po siedmiu latach tłustych, przyjdzie na Egipt siedem lat chudych, a na dodatek znalazł sposób na to, jak zapobiec klęsce głodu. Józef mianowicie wpadł na to, że przez siedem tłustych lat państwo egipskie powinno zabierać ludziom 20% ich zbiorów i gromadzić tę żywność, która będzie jak znalazł kiedy przyjdą lata chude. Mamy tu zatem do czynienia z 20-procentowym liniowym podatkiem dochodowym.

Faraonowi bardzo podobało się to, co mówi Józef, więc rzekł do Józefa:

Skoro Bóg dał ci poznać to wszystko, nie ma nikogo równie roztropnego i mądrego, jak ty. Będziesz zatem przełożonym nad moim domem, a cały mój lud posłuszny będzie twym rozkazom. Samym tylko tronem będę górował nad tobą. I dalej mówił faraon do Józefa: - Patrz! Mianuję cię rządcą całego Egiptu!

W ten sposób Józef został ministrem skarbu, ministrem finansów, ministrem rolnictwa i ministrem cholera wie czego jeszcze.

Plan się powiódł - Józef dopilnował zbierania i gromadzenia plonów i uratował państwo przed klęską głodu.

Jaką naukę bierzemy z tej historii? Ano taką, że państwo może mieć plan, którego realizacja przyniesie dobro wszystkim ludziom. Ta historia mówi nam, że państwo może wiedzieć, co jest dla ludzi dobre i że państwo może przymuszać ludzi do określonych zachowań, co przyniesie pożytek wszystkim. Czy ta historia mówi nam o tym, że jeśli państwo będzie miało plan, który zrealizuje, to musi to przynieść dobre efekty? Niestety nie, ta historia tego nam nie mówi.

Istotną okolicznością jest to, że faraon, kierownik państwa egipskiego, zaakceptował plan przedstawiony przez Józefa, a Józef wyraźnie powiedział:

- Nie ja, lecz Bóg da szczęśliwą odpowiedź faraonowi.

Faraon zdawał sobie sprawę z tego, że Józef mówi tylko to, co wie od Boga. Świadczą o tym cytowane już słowa faraona:

- Skoro Bóg dał ci poznać to wszystko...

Istota sprawy polega zatem na tym, że faraon wprowadzając plan Boga zaprezentowany przez Józefa, nie musiał zawracać sobie dupy tym, czy on, faraon, jest w stanie wziąć pod uwagę wszystkie okoliczności, wszystkie zmienne i zmontować jedynie słuszny plan. Faraon nie musiał zawracać sobie dupy tym wszystkim, bo wiedział, że jest to plan Boga, przez Józefa jedynie obwieszczony.

A jak jest z kierownikami kuli ziemskiej? Czy oni wprowadzają w życie plan, wierząc, że jest to plan Boży, czy też raczej forsują swoje, człowiecze plany? Wydaje się, że kierownicy kuli ziemskiej realizują plany człowiecze, co - moim zdaniem - źle wróży szerokiej publiczności.

Być może jednak my, Polacy, nie musimy się obawiać, że kierownik Polski zbłądzi. Oto, co na temat premiera Tuska powiedział Sławomir Nowak:

On nie jest żadnym nawiedzonym mistykiem, który ma olśnienia, ale na pewno jest dotknięty przez Pana Boga geniuszem i nieprawdopodobną intuicją. Premier zawsze szuka niestandardowych rozstrzygnięć i na tym też polega jego siła. Obrady klubu zakończył ostatnio sformułowaniem: "nie traćcie ducha". Biblijnie, powiało świeżą bryzą.

Możemy więc być spokojni, o ile prawdą jest, że Donald Tusk to pomazaniec Boży. Mówiąc inaczej - możemy być spokojni, o ile podzielimy wiarę Sławomira Nowaka. Co na to racjonaliści?

-------------------------------------------

Konsultacja ekonomiczna: smootnyclown. Wszelkie błędy ekonomiczne, o ile są w tekście, biorę na siebie, albowiem ze smootnym konsultowałem tylko określone terminy, natomiast smootny tekstu przed publikacją nie widział.

poniedziałek, 12 października 2009

Mniejsza o asumpt i mniejsza o wnioski - dedykowane marcie.luter

José Ortega y Gasset (fotka stąd)

W TVP INFO Płażyński powiedział, że cokolwiek by nie powiedzieć o PiS-ie, to nie można im odmówić tego, iż mieli jakąś ideę, czy wizję, którą starali się wprowadzić, narażając się przy tym na rozmaite kłopoty. Według Płażyńskiego, sprawa z PO przedstawia się inaczej, bo PO charakteryzuje się bezideowością.

***

Mniejsza o PO i takie tam - to jest asumpt, a asumptem może być wszystko, nawet PO :-)) O co innego idzie. Otóż kiedy słyszy się lub czyta o ideach, wierze, przekonaniach, przeświadczeniach czy światopoglądzie, trzeba wiedzieć, jak te terminy rozumie człowiek, który ich używa. W książce Ewolucja teorii dedukcyjnej. Pojęcie zasady u Leibniza. José Ortega y Gasset pisze tak:

Jeśli zdajemy sobie sprawę z jakiejś rzeczy, lecz nie liczymy się z nią - jak w przypadku centaura, matematycznych teorematów, teorii względności czy naszej filozofii - mamy do czynienia z "ideą". Jeśli zaś liczymy się z jakąś rzeczą, ale nie myślimy o niej, nie zdajemy sobie z niej sprawy - jak w przypadku stałości Ziemi, na której postawimy ostatni krok, Słońca, które wzejdzie następnego poranka - to mamy już do czynienia z "przeświadczeniem". Wynika stąd, że nigdy nie wierzymy w ideę, a skoro teoria - nauka, filozofia itp. - to po prostu "idee", utrzymywanie, iż człowiek wierzy w teorię, jest pozbawione sensu.

To tyle. Żadnych wniosków nie będzie :-))

Moja hipoteza

Kapitalny cytat dał profesor Przystawa w swoim ostatnim tekście w salonie24. To fragment z Ewangelii Mateuszowej:

Czyż zbiera się winogrona z ostu, a figi z ciernia?
(Mt 7,16)

Hipotezę mam taką, że po roku 1945 nikt nie zrobił ludzi w chuja tak, jak PO. Owszem, gadka PZPR, że socjalizm, że Związek Radziecki, że demokracja ludowa itd., była jeszcze prymitywniejsza niż gadka PO, ale gadkę PZPR mało kto traktował poważnie - ludzie wiedzieli, jak jest, wiedzieli, że jesteśmy państwem w dużej mierze uzależnionym od Sojuza i tyle. Natomiast wydaje się, że gadkę PO mnóstwo ludzi potraktowało poważnie. Oczywiście mogę się mylić, bo nie jestem specem od polityki czy od socjologii, ale tak właśnie myślę, że gadkę PO mnóstwo ludzi potraktowało poważnie.

Czy to jest tylko wina PO, że ludzie tę gadkę przyjęli za dobrą monetę? Oczywiście nie. PO przedstawiła swoją propozycję, a ludzie mogli sobie z tym zrobić, co chcieli.

--------------------------------------------

DOPISEK

Dzisiaj jest premiera książki Angeliki Kuźniak Marlene, wydanej przez Wydawnictwo Czarne. No i w książce Gruza wspomina wizytę Dietrich w Warszawie w roku 1964:

Pamiętam wizytę Marleny Dietrich i bankiet w SPATiF-ie, gdy zasiadła za stołem i podnosząc wyszczerbiony widelec, powiedziała do Andrzeja Łapickiego: Ustrój to może macie najlepszy na świecie, ale nakrycia marniutkie.

Fajna konferencja prasowa

Trwa konferencja prasowa Dąbrowskiego, szefa Agencji Rozwoju Przemysłu. Konferencja wygląda tak, że dziennikarze zadają pytania, na te pytania po cichu odpowiada ta babka, co prowadzi konferencję i siedzi obok Dąbrowskiego, mikrofony to zbierają i wszystko słychać, po czym Dąbrowski powtarza to, co mu podpowiada ta sprytna babka. Pierwszy raz widzę taką konferencję.

---------------------------------------

DOPISEK

W końcu jakiś facet zapytał Dąbrowskiego o to, co on w ogóle wie o całej sprawie, skoro ciągle korzysta z podpowiedzi pani rzecznik :-)

sobota, 10 października 2009

Samo się nie myśli, ale pęka samo

Tusk ostatnio nie robi niczego poza tym, że wywala ze stanowisk kolejnych ludków i głosi kazania w telewizji. W tych kazaniach nie porusza już kwestii eschatologicznych, tylko zajmuje się bieżączką.

W sytuacji jaka jest, PO wysłała na front Gowina, który na okrągło siedzi we wszystkich możliwych telewizjach i próbuje posklejać to, co popękało. Może nawet nie kleić, tylko tłumaczyć, że o ile, jak pisał Witkacy, samo się nie myśli, tak jak grzmi samo i samo się błyska, o tyle możliwe jest, żeby samo popękało.

Dzisiaj do pomocy Gowinowi ruszyła posłanka Mucha, bo niby ładna z niej laska :-) Posłanka Mucha wystąpiła w Babilonie - to taki program w TVN24. Mucha powiedziała tam, że traktat lizboński jest dla Polski dobry. No i ten koleś z TVN24, co program prowadzi, zapytał Muchę, czy czytała traktat, a Mucha odpowiedziała, że nie, całego nie czytała. Wtedy gościu zapytał, skąd w takim razie Mucha wie, że traktat jest dla Polski dobry, na co posłanka odparła, że przecież opieramy się na tym, co pewni ludzie dla nas... Nie dokończyła, bo ją inne baby z Babilonu i redaktor TVN24 zagadali. Szkoda, że posłanka Mucha nie dokończyła swojej myśli.

piątek, 9 października 2009

PAX

No nie wiem, co jeszcze w kwestii szerzenia pokoju mógłby zrobić Barack Obama, jeżeli weźmiemy pod uwagę dotychczasowe dokonania tego męża. Chyba już tylko napaść na Persję.

czwartek, 8 października 2009

Najgłupszy system

Żeby zapobiec temu, iż różne zaradne biznesmeny mają możliwość skutecznego wpływania na prawo tworzone przez kierowników kuli ziemskiej, trzeba zastosować albo sposób A albo sposób B. Sposób A polega na tym, że nie ma żadnych kierowników kuli ziemskiej. Sposób B jest równie skuteczny. Polega on na tym, że kierownicy kuli ziemskiej są właścicielami ludzi. Kiedy bowiem kierownicy kuli ziemskiej są właścicielami ludzi, to mają w dupie zaradnych biznesmenów, bo będąc właścicielami biznesmenów, kierownicy kuli ziemskiej mogą zrobić z biznesmenami, co chcą i całe to lobbowanie mają głęboko w dupie. Oczywiście system, w którym kierownicy kuli ziemskiej mają interes w tym, aby zaradni biznesmeni mogli skutecznie wpływać na prawo tworzone przez kierowników kuli ziemskiej, jest systemem najgłupszym. Ten system to demokracja. Parlamentarna, srarna czy jakakolwiek.

-------------------------------------------

DOPISEK z nocy

Rzepa donosi:

Dzień po wybuchu afery hazardowej minister wyjechała, by pouczać polityków z innych krajów. Rząd trzymał to w tajemnicy.

Jak ustaliła "Rz", 2 października minister Julia Pitera (PO) pojechała do Strasburga na konferencję z okazji dziesięciolecia utworzenia GRECO – Grupy przeciwko Korupcji, międzynarodowego zespołu zajmującego się tworzeniem przepisów prawnych mających zwiększyć skuteczność wymiaru sprawiedliwości w walce z korupcją, zwłaszcza w administracji państwowej.

Pełnomocnik rządu Donalda Tuska ds. walki z korupcją w poniedziałek podczas kongresu, w którym brali udział ministrowie sprawiedliwości Słowenii, Chorwacji, Niemiec, Grecji, Finlandii i Turcji, szkolił, jak skutecznie walczyć z korupcją przy finansowaniu partii politycznych.

– Wygłosiła referat dotyczący finansowania partii politycznych w kontekście zakazów w przepisach ordynacji wyborczej – mówi "Rz" Beata Skorek z Centrum Informacyjnego Rządu.

środa, 7 października 2009

Wracam do czytania

Tusk ogłosił, że chłopcy i dziewczęta z PO będą teraz prowadzić bój o prawdę, a gwarantem tego, że ten bój o prawdę będzie prowadzony w prawdzie, jest Schetyna. Super.

Pomyślałem sobie też, że był jeden sposób na to, aby ten demoniczny, przebiegły i złośliwy Kamiński nie miał szans na zrobienie krzywdy nieskazitelnym chłopakom z PO. Wystarczyłoby, żeby kumple Tuska nie dali dupy i Kamiński mógłby im wszystkim naskoczyć. I tyle. Ale co ja tam wiem. Wracam do czytania scholastyków, tych ciemniaków, którzy wierzyli w takie x, że x jest Bogiem.

niedziela, 4 października 2009

Pretendenci do nagrody Nobla w dziedzinie Nike

Oglądam sobie transmisję z dawania nagrody Nobla w dziedzinie Nike. No i jest tak, że najpierw o sobie poopowiadała Tokarczuk, co to rok temu wygrała, a teraz o sobie opowiadają tegoroczni finaliści. Mówią jakieś banialuki - że mieli kompleksy kiedyś, albo że teraz mają, że nie są szczęśliwi, bo albo się żyje albo się jest szczęśliwym, a oni wybierają życie, że grzebią się w jakichś bebechach życia czy egzystencji itd. O, właśnie Tkaczyszyn Dycki powiedział, że jest szczęśliwy kiedy coś tam. Ten Dycki jest najbardziej odjechany chyba, jakoś tak ni stęka, nie szepce no i poetą jest.

Po co ci ludzie te wszystkie rzeczy o sobie opowiadają, zamiast dobre książki pisać?